23 kwi 2013

Rozdział 6

Rozdział 6

Rok 2013

Miesiąc Marzec

Moje mieszkanie, Studio BatelBit

Kraj UK

Miejscowość London

16 Sobota godzina 13:48

 - Lili wstawaj !
- Lilianno masz natychmiast wstawać!
- Lilianno Rosalie Malik wstawaj i to już ! - Usłyszałam krzyk mojej rodzicielki z dołu.
- Wstaję już ! - odkrzyknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w pierzynę.
 Nie minęło nawet pięć minut, a do mojego pokoju wkroczyła Naomi z bojową miną. Spojrzałam na dziewczynkę, która mi się uważnie przyglądała.
- Nami wskakuj - szepnęłam podnosząc kawałek kołdry.
 Dziewczynka z uśmiechem wpełzła pod ciepłą kremową pościel, a następnie przytuliła się do mnie lekko.
- Kocham Cię - powiedziała całując mnie w policzek.
- Och, skarbie. Ja Ciebie też kocham - odpowiedziałam i ucałowałam ją we włosy.
- Mamusia mówi, że masz wstać - szepnęła dziewczynka uśmiechając się szeroko.
- Wstaniemy, wstaniemy, ale nie teraz - odparłam, a następnie zamknęłam oczy i pogrążyłam się w śnie.

 Rozglądałam się na boki idąc ulicą, co chwilę mijali mnie spieszący się ludzie. Najdziwniejsze z tego jest to, że wszyscy podążali w kierunku, z którego przyszłam. Nieco zdziwiona przyspieszyłam swoje tempo.
- Uciekaj, uciekaj - krzyknęło do mnie jakieś stare małżeństwo.
 Zobaczywszy Max'a przystanęłam na chwilę, odczekałam kilka sekund, a chłopak stanął przy mnie mówiąc, abym uciekała.
- Po co ? - zapytałam się.
- Uciekaj, Lily uciekaj - odpowiedział ciągnąc mnie za przed ramie, zdziwiona wyrwałam się mu i spojrzałam przed siebie, a tam zobaczyłam...

- Lilianno, Naomi oraz Caroline wstawać i to migiem - wyrwał mnie ze snu głos mamy.

- Już wstaję - powiedziałam nie otwierając oczu.
- Właśnie widzę jak wstajesz - odparła.
- Mamo - jęknęłam, kiedy poczułam jak moje ciało zostało pozbawione ciepłego okrycia.
- Lily, jest już 15:05 jeśli chcesz zdążyć na trening to radzę ci natychmiast wstać - mruknęła rodzicielka stojąc nade mną.
- Co ? - zdziwiona szybko wstałam z łóżka, a następnie pobiegłam do garderoby po strój na dzisiejszy dzień.
 Z rzeczami w ręce pognałam do łazienki, w której wzięłam szybko orzeźwiający prysznic, ogarnęłam twarz oraz włosy, wy balsamowałam ciało, a następnie ubrałam strój na dzisiaj.


 Wychodząc z łazienki spojrzałam na łóżko, na którym spały moje siostry, zdziwiłam się, ponieważ z tego co pamiętam to tylko Naomi kładła się koło mnie dzisiaj. Nie zaprzątając sobie tym głowy weszłam jeszcze raz do garderoby, z której wzięłam ciuchy na trening i spakowałam je do torby, w której miałam zapasową kosmetyczkę i ręcznik.



 Schodząc po schodach weszłam do kuchni, z lodówki wyjęłam dwie butelki wody mineralnej niegazowanej, a z koszyczka na owoce wzięłam do ręki jabłko, wchodząc do garażu przegryzałam owoc. Wsiadając do mojego auta odłożyłam torby na tylne siedzenie. Włożyłam kluczyk do stacyjki, a chwilę później wyjeżdżałam na ulice Londynu. Po piętnastu minutach jazdy dojechałam do studia tanecznego, wysiadłam z samochodu, a następnie zabierając torbę zakluczyłam auto. Wchodząc do szatni przywitałam się z dziewczynami, przebrałam się szybko, a następnie ruszyłyśmy do sali. Tam przywitałam się z resztą znajomych, pogadaliśmy chwilę i zaczęliśmy się rozciągać.
 - Lily - usłyszałam głos Daniela.
- Tak ? - zapytałam.
- Idziesz z nami na imprezę ? - odpowiedział pytaniem.
- Dzisiaj nie mogę - odparłam.
- Dlaczego ?
- Rodzice z moimi siostra jutro jadą do Bradford i chcę spędzić z nimi ostatni dzień - oznajmiłam smutniejąc.
- Uśmiechnij się, najwyżej skoczysz z nami w przyszłym tygodni - powiedział na co przytaknęłam mu uśmiechając się od ucha do ucha.
- Dzień dobry kochani ! - krzyknęła szczęśliwa pani Black.
- Dzień dobry - krzyknęliśmy chórem.
- Rozciągnęliście się ? - spytała Jasmine.
- Tak - odpowiedziała większość naszej grupy.
- To dobrze, dzisiaj zaczniemy całkiem nowy układ i w trochę innym stylu, a mianowicie zatańczymy do piosenki Will.i.am ft. Britney Spears - Scream and Shout - oznajmiła.
 Zdziwiłam się lekko, z tego co mówił mi Daniel rzadko kiedy Pani Black wymyślała im choreografię do innych stylów. Po niecałych dwóch godzinach zatańczyliśmy idealnie, zmęczeni usiedliśmy na podłogę.


 - Kochani to wszystko na dzisiaj, na następnych zajęciach wytłumaczę Wam o co chodzi ze zmianą stylu, a teraz zmykajcie udanego weekendu - powiedziała uśmiechnięta i ruszyła do swojej szatni.
- Do widzenia - krzyknęliśmy, wstaliśmy z ziemi, a następnie udaliśmy się do szatni, tam wzięłam torbę z ręcznikiem, kosmetyczką oraz z moimi ciuchami weszłam do łazienki. Wchodząc pierwsza zagwarantowałam sobie szybszy powrót do domu, natomiast reszta będzie musiała trochę poczekać, ponieważ w studiu są trzy łazienki damskie z prysznicami. Rozebrałam się by po chwili wejść pod prysznic, tam włączyłam ciepłą wodę i zaczęłam się szybko myć. Po 15 minutach wyszłam już ogarnięta z łazienki, pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam z szatni.
- Lily - odezwał się Daniel, który czekał na mnie przed szatnią.
- Pewnie - odpowiedziałam na nie zadane mi pytanie.
- Skąd wiesz o co chcę Cię poprosić ? - zapytał się patrząc mi prosto w oczy.
- Jak mniemam chcesz, abym odwiozła Cię do domu, czyż nie ? - odpowiedziałam pytaniem lustrując go wzrokiem.
- To prawda, ale jak ?
- To proste, w czwartek też o to prosiłeś - oznajmiłam mu ruszając do wyjścia ze studia tanecznego BatelBit.
- Rzeczywiście - mruknął po czym ruszył za mną.
 Wyszliśmy ze studia, wsiedliśmy do mojego samochodu, kładąc torby na tylne siedzenia. Włożyłam kluczyk do stacyjki, a po chwili wyjeżdżałam z parkingu przed studiem. Przemierzałam ulice z prędkością 50 km/h, nie spiesząc się dojechałam pod dom, Keys'a. Chłopak podziękował za podwózkę, a następnie wysiadł biorąc torbę treningową i ruszył do domu machając mi na do widzenia. Nie tracąc czasu ruszyłam spod jego posiadłości, by wkrótce zajechać do mojego domu. Po piętnastu minutach jazdy zajechałam pod mój dom, wysiadłam z samochodu, zakluczyłam auto wyciągając wcześniej torbę treningową i skierowałam się do domu.
 - Lily, Lily! - usłyszałam krzyki mojej siostry tuż po wejściu do domu.
- Tak ?
- Pójdziesz ze mną na spacer ? - spytała mi się malutka.
- Pewnie - odpowiedziałam z uśmiechem.
 Rozebrałam się z ciepłych ubrań uprzednio kładąc torbę obok.

------
Przepraszam, że dopiero rozdział się pojawił, ale miałam ostatnio zawalone dni. Dzisiaj krótszy, ale następny tym razem postaram się napisać dłuższy. Nie wiem kiedy następny, ponieważ jutro i w czw mam spr dwa spr z matmy, do tego poprawa z fizyki, oraz muszę napisać referat na towaroznastwo więc do następnego ! :*
Ronnie <3

14 kwi 2013

Rozdział 5

Rozdział 5

Rok: 2013

Miesiąc: Marzec

Szkoła, sklep & moje mieszkanie

Kraj: UK

Miejscowość: London

15.04 Piątek

 Za dwa dni znowu zostanę sama, rodzice postanowili wrócić do Bradford w niedzielę popołudni. Gdyby nie szkoła Caroline oraz praca taty to by jeszcze zostali, niestety szef dał tacie wolne do końca tygodnia. W szkole chodziłam struta, przez co jeszcze bardziej docinaliśmy sobie z Maxem. Z moim bratem i jego znajomymi nie widziałam się od poznania, ponieważ zespołu miały próby do koncertów, nagrania oraz sesje. W prawdzie mówiąc nie chcę się zbytnio wychylać, ale też nie mam czasu, ponieważ nauczyciele się na nas uwzięli do tego treningi w piłkę nożną oraz zajęcia tańca, na które zapisałam się we wtorek do studia BatelBit. Zajęcia te odbywają się we wtorki, czwartki i soboty od godziny 16 do 18. Zazwyczaj tańczymy style uliczne, ale zdarza się też, że nasza choreografka pani Jasmine Black każe nam tańczyć do popu, rocku czy też innych gatunków muzycznych.
 - Lilianno proszę mi powiedzieć coś o ekspansji kolonialnych państw europejskich w XVII i XVIII wieku - nauczyciel spojrzał na mnie lekko zdenerwowany.
- yy - mruknęłam cicho.
- Dostajesz jedynkę oraz uwagę do dziennika - odezwał się surowym głosem.
- Ale za co ? - spytałam się.
- Za nieuważanie na lekcji oraz za brak odpowiedzi na moje pytanie - odpowiedział, a następnie odszedł.
- Kurwa - mruknęłam cicho.
- Coś mówiłaś panno Malik ?
- Nie - odpowiedziałam po czym uśmiechnęłam się sztucznie.


 - Sam podaj piłkę do Lily - rozkazał trener.
 Dziewczyna nie zareagowała tylko dalej biegła z piłką do bramki. Już miała zamiar strzelać lecz Kate odebrała jej piłkę, a następnie ruszyła do ataku. Chcąc czy nie ruszyłam za dziewczyną, a chwilę później trener ogłosił gwizdkiem koniec gry.
- Samanto dlaczego nie podałaś do Lilianny piłki kiedy Cię o to prosiłem ? - zapytał się Wolf.
- Zepsuła by akcję, więc stwierdziłam, że sama ją rozegram - odpowiedziała mu Frey z kpiarskim uśmiechem.
- Jak widać piłkę odebrała Ci Kate, następnym razem słuchaj się mnie zrozumiano? - zarządził trener.
- Tak jest trenerze - burknęła mu wściekła.
- Na dzisiaj to koniec, widzimy się w poniedziałek - oznajmił nam po czym ruszył do pokoju wuefistów.


 Właśnie ubierałam buty kiedy przede mną stanęła Sam z dziewczynami. Nie zwracając na nie uwagi ubrałam buty, chwyciłam do ręki torbę i już miałam ją wymijać kiedy dziewczyna złapała mnie za przedramię.
- Czego ? - mruknęłam.
- Ja rządzę tą szkołą więc lepiej mi nie wchodź w drogę, bo inaczej będzie z tobą marnie, zrozumiano ? - odezwała się ze swoim przesłodzonym głosem.
- Nawet nie mam zamiaru wchodzić takiej lalce w drogę - powiedziałam po czym zdjęłam jej rękę z mojego ciała i wyszłam z szatni.
 Stojąc przed samochodem, zauważyłam jak Sam mierzy mnie wzrokiem, spojrzałam się w jej oczy, a następnie pomachałam i wsiadłam do auta odkładając torbę na siedzenie pasażera. Odpaliłam audi q7 i ruszyłam do pobliskiego marketu. Zaparkowałam pod Asdą, wyszłam z samochodu i weszłam do sklepu. Chwyciłam pusty wózek, a następnie idąc alejkami wrzucałam przeróżne produkty do mojego obecnego pojazdu. Będąc przy alejki ze słodyczami spotkałam Perrie z Jade, które wykłócały się o smak czekolady.
- Hej - odezwałam się stojąc za nimi.
- Boże Lili nie strasz nas - szepnęła Pezz odwracając się w moją stronę.
- Z orzechami jest lepsza - powiedziałam spoglądając na czekolady, które trzymały przyjaciółki z zespołu.
- Ha ! mówiłam, że orzechowa jest najlepsza - odezwała się dotąd milcząca Jade patrząc na blondynkę.
- I ty Lilianno przeciwko mnie - twarz Edwards posmutniała.
- Wybacz Pezz, a tak w ogóle to nie lepiej wziąć tą i tą ? - spytałam się.
- Dobry pomysł, czemu  na to nie wpadłyśmy - powiedziała promieniejąc.


 - Jedziecie ze mną? - spytałam się dziewczyn.
- W sumie możemy - odpowiedziała Thirlwall.
- I tak wszyscy są u ciebie więc z chęcią pojedziemy - dopowiedziała blondynka.
- Jak to u mnie ? - po raz kolejny się zapytałam.
- Jutro chłopcy wyjeżdżają na kilka dni do USA i Zayn chciał się pożegnać z rodziną - odpowiedziała mi Perrie, a uśmiech zszedł z jej twarzy.
- Dobrze wiedzieć - odparłam wsiadając do samochodu.


 Do mojego domu jechałyśmy z około 15 minut, wysiadając wzięłyśmy wszystkie siatki z zakupami oraz moją torbę, a następnie weszłyśmy do domu. Tam przywitałyśmy się ze wszystkimi krzycząc krótkie: Hej. Zakupy położyłyśmy w kuchni, a następnie rozebrałyśmy się z kurtek, czapek, szali oraz butów. Przeprosiłam na chwilę dziewczyny i ruszyłam z torbą do mojego pokoju, tam szybko wyciągnęłam z garderoby czyste ubrania oraz bieliznę. Z rzeczami oraz torbą udałam się do łazienki, przyniesione rzeczy odłożyłam na szafkę, rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Wychodząc z łazienki już odświeżona rozczesywałam mokre włosy, spoglądając w lustro poprawiłam bluzkę :


 Zeszłam po schodach z szczotką w ręce, weszłam do salonu, w którym siedzieli moi rodzice, Caroline i Naomi, One Direction, Little Mix oraz Danielle z Eleanor. Wszyscy byli skupieni na telewizorze, więc nawet nie zauważyli, że przyszłam.
- Hej wszystkim - przywitałam się jeszcze raz z gośćmi.
- Cześć - odpowiedzieli spoglądając na mnie.
- Lilianno Rosalie Malik co ty masz na sobie - odezwał się Louis spoglądając na moją bluzkę w czarne paski.
- Z tego co wiem to ciuchy - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Ściągaj natychmiast tą bluzkę - odparł mrużąc oczy.
- Nie, a  tak w ogóle to czemu miałabym ściągnąć ją ? - spytałam się.
- Paski są moje i tylko moje - powiedział.
- Wybacz, ale z tego co wiem to wolny kraj i będę ją nosić tak długo jak będzie mi się to podobać - mruknęłam uśmiechając się przesłodko, a następnie usiadłam obok Dani i Niall'a, ponieważ tylko tam było wolne miejsce.
- Pfff nie gadam z tobą - burknął odwracając się do mnie plecami, a wszyscy zebrani się zaśmiali.
 Rozczesywałam włosy kiedy ktoś nagle wyciągnął mi z ręki szczotkę, odwróciłam się w stronę złodzieja, którym okazał się Horan. Zmrużyłam oczy wyciągając rękę po szczotkę, a ten ruchem dłoni pokazał mi abym odwróciła się do niego plecami. Milcząc wykonałam polecanie, a po krótkiej chwili chłopak zanurzył różową szczotkę w moich czarnych włosach. Po 15 minutach moje włosy zdobił warkocz zrobiony przez Tomlinsona, który wepchnął się kilka minut temu między mnie i Niall'a.


- Dziękuję - odezwałam się na co chłopak uśmiechnął się.
- Proszę - odparł krótko usadawiając się z powrotem obok swojej dziewczyny.
- Lou, a mi też zrobisz warkoczyka ? - spytała się słodko Naomi.
- Jasne - rzucił, a dziewczynka szczęśliwa usadowiła mu się na kolanach.
 Podałam Tomlinsonowi moją różową szczotkę do włosów, a po krótkiej chwili mały aniołek miał skończoną fryzurę.


 Spojrzałam na godzinę w telefonie, który wskazywał drugą w nocy, zmęczona walnęłam się ręką w głowę. Ułożyłam się trochę wygodniej, a po chwili zaczęłam rozmyślać o całym moim życiu. W końcu nie codziennie dowiaduję się o tylu rzeczach na raz. Gdyby nie porwanie moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, może lepiej, a może gorzej. Zayn możliwe, że nie poszedłby na kasting do X-Factora i nie poznałby tych, którzy Go obecnie otaczają. Ja natomiast, nie grałabym w piłkę nożną, możliwe że nawet bym nie tańczyła. Ogólnie moją przygodę z tańcem rozpoczęłam w wieku 10 lat, kiedy Frederic zostawiał mnie na bardzo długo samą. Kilka razy byłam sama w nocy przez co umierałam ze strachu, pewnego dnia wyszłam rano z domu i chodząc po osiedlu napotkałam grupkę osób, którzy tańczyli. Nie powiem, bo spodobało mi się to jak wykonywali różne ruchy



-----
Dzisiaj trochę krótszy :)
Mam nadzieję, że się podoba i do następnego! :)
Ronnie <3

10 kwi 2013

Rozdział 4

Rozdział 4

Rok: 2013

Miesiąc: Marzec

Moje mieszkanie/Szkoła

Kraj: UK

Cztery dni później.

 Schodząc po schodach usłyszałam jak ktoś krząta się w kuchni, zdziwiona przyspieszyłam trochę, a po chwili zauważyłam tam moich rodziców.
 - Dzień dobry, czemu nie śpicie ? - zapytałam się.
- Dzień dobry słoneczko, postanowiłam przyszykować śniadanie - odparła mama, a tata się tylko uśmiechnął.
- Nie musiałaś - odparłam.
- Wiem, ale chciałam, siadaj zrobiłam naleśniki - poinformowała mnie rodzicielka.

 Dziesięć minut później stałam przed lustrem, ruchem ręki zgarnęłam mój czarny krótki płaszczyk, poprawiłam okulary - kujonki, które założyłam dla ozdoby. Na uszy założyłam nauszniki, szyję obwiązałam kominem, a na ręce założyłam rękawiczki bez palców. Z łóżka zgarnęłam czarną torbę z pumy, w której znajdowały się wszystkie książki i zeszyty. Zbiegłam po schodach, przed wyjściem założyłam czarne buty.
 Pożegnawszy się z rodzicami, którzy oglądali telewizję ruszyłam do garażu, a następnie wsiadłam do samochodu i odjechałam. Do szkoły nie miałam daleko, 15 min jazdy, na parkingu szkolnym znalazłam się za pięć ósma. Powoli wysiadłam z samochodu wcześniej zabierając torebkę, zakluczyłam drzwiczki auta, po czym ruszyłam do budynku. Wchodząc do tutejszej wyższej szkoły, wszyscy się za mną oglądali, w końcu rzadko się widuje nową uczennicę, która przybywa w trakcie drugiego semestru. Idąc korytarzem dotarłam do sekretariatu, tam dostałam od jednej z pań kluczyk od szafki z kodem oraz plan lekcji z mapką szkoły. Podziękowałam wychodząc na pusty korytarz, spojrzałam na kluczyk, który oznaczony był liczbą 274, a następnie powędrowałam do mojej nowej szafki. Kilka minut później opróżniłam prawie całą torbę z książek i zeszytów, po czym udałam się na lekcję historii, którą będę mieć z panem Stefanem Klenc. Zatrzymałam się przed drzwiami sali 116, zapukałam lekko, a następnie weszłam spokojnym krokiem do środka.
 - Dzień dobry - odezwałam się do mężczyzny, który na samym wstępie nie przypadł mi.
- Dla kogo dobry to dobry - mruknął.
 Zdziwiona popatrzyłam na niego.
- Dlaczego się spóźniłaś, co ? - spytał mi się. 
- Byłam w sekretariacie, ponieważ miałam odebrać plan lekcji - odpowiedziałam spokojnym głosem, zauważając, że wszyscy się na nas patrzą. 
- A więc to ty jesteś nową uczennicą, przedstaw się - rozkazał.
- Nazywam się Lilianna Rosalie Malik, ale wolę Lily-Rose - oznajmiłam.
- Czym się interesujesz bądź zajmujesz - udawał zainteresowanego.
-  Śpiewam, piszę teksty, komponuję, gram na gitarze i pianinie, tańczę, a interesuję się piłką nożną - odpowiedziałam.
- Hahah, ty i piłka nożna hahahha śmieszne, może jeszcze tańczysz balet co ? haha - usłyszałam śmiech jednego z umięśnionych chłopaków.
- Przykro mi, że cię rozczaruję, ale niestety nie tańczę baletu tylko B-boying, locking, popping, House, Crapm, Baltimore, Waacking i obecnie się uczę Oldschool dla twojej wiadomości - powiedziałam uśmiechając się sztucznie.
 - Uuuuuu - zabuczała klasa w stronę mięśniaka.
- Cisza ! Malik siadaj gdzieś gdzie jest wolne, a ty Max uspokój się inaczej dostaniesz jedynkę - krzyknął zdenerwowany Klenc.
 Normalnym krokiem podeszłam do jedynej wolnej ławki w całej klasie, na moje nieszczęście znajdowała się ona przed Max'em. Sztucznie się uśmiechając zajęłam jedno z dwóch wolnych miejsc, a następnie wyciągnęłam zeszyt i książkę od historii. Udając, że słucham nauczyciela rozglądałam się po całej klasie. Przed końcem lekcji poczułam kopnięcie w krzesło, wkurzona odwróciłam się do szczerzącego się chłopaka, którym okazał się Max.
-  Czego? - mruknęłam.
- Na ostatnich lekcjach mamy w-f księżniczko - oznajmił mi.
- No i ? - spytałam podenerwowana.
- Zobaczymy czy na prawdę umiesz grać w piłkę - uśmiechnął się złośliwie. 
- Uważaj, bo mogę być lepsza od Ciebie - powiedziałam.
 Chłopak chciał już coś powiedzieć lecz zdzwonił dzwonek, spakowałam wszystkie rzeczy, a następnie udałam się do wyjścia. 

 Przebierałam się właśnie w strój sportowy gdy usłyszałam dźwięk oznajmiający dostanie sms. Założyłam zwykłą białą bokserkę, z torby wyciągnęłam telefon po czym odczytałam wiadomość od mamy

Lily razem z tatą jedziemy pozałatwiać kilka rzeczy, mogłabyś zawieść dziewczynki do Zayn'a po szkole ? Mama xx

Nie zastanawiając się odpisałam pospiesznie na sms.

Dobrze. Lily xx

 Założyłam adidasy, a następnie ruszyłam za dziewczynami na zbiórkę. Nie minęło pięć minut, a cała nasza klasa stała przed parą nauczycieli w-f. 
- Dziewczynki, razem z panem Wolf'em postanowiliśmy, że zagramy w piłkę nożną. Podzielcie się proszę na grupy mieszane - oznajmiła nam pani Tempric.
  Po pięciu minutach drużyny zostały podzielone na 10 osobowe zespoły, ponieważ kilka dziewczyn się sprzeciwiło i oznajmiło, że będą kibicować nam. Razem z siedmioma chłopakami i dwójką dziewczyn ustawiliśmy się na pozycjach, ja osobiście grałam na ataku. Mecz się zaczął piłkę obecnie miał Max, chłopak próbował jakiś sztuczek, nie dając mu wiele miejsca do popisu odebrałam mu piłkę, a następnie ruszyłam w kierunku bramki. Ominęłam cały atak oraz częściowo pomoc, gdy obok mnie pojawił się Max. Uśmiechnęłam się złośliwie, podrzuciłam lekko piłkę w górę, a następnie robiąc przewrotkę kopnęłam piłkę trafiając do bramki tak, że bramkarz nie miał jak odebrać. Stając na dwóch nogach poczułam jak kilka ciał się na mnie rzuca. 

 Ostatnie minuty meczu, jest wynik 2:1 oczywiście dla mojej drużyny, jestem przy piłce. Za mną biegną dwóch chłopaków, jednym z nich oczywiście jest Max, a drugim jego przyjaciel Jake. Przekroczyłam właśnie z piłką połowę boiska, już miałam podawać do chłopaka z mojej drużyny gdy poczułam mocny ból w lewej łydce. Upadłam na ziemię, okryłam szybko twarz rękoma, nie minęły nawet dwie minuty, a przy mnie znajdowali się wszyscy obecni na sali.
 - Lilianno nic ci nie jest ? - spytał mi się trener Wolf.
- Nie wszystko w porządku - odpowiedziałam podnosząc twarz, a następnie wstałam na równe nogi.
- Dobrze, dzieciaki na dzisiaj koniec. Lily grałaś już wcześniej w piłkę nożną ? - zapytał mi się nauczyciel.
- Tak - odparłam.
- Ale trenowałaś też ? - pytał zaciekawiony.
- W mojej byłej szkole w Polsce byłam kapitanem drużyny piłkarskiej kobiet - odparłam z dumą.
- A chciałabyś nadal trenować, obecnie naszej drużynie brakuje ataku? 
- Mogłabym, ale kiedy byłyby te treningi ?
- W poniedziałki, środy i piątki od godziny 16-18 - odpowiedział.
- Dobrze, ale dzisiaj nie mogę - odparłam zgadzając się.

 Chwilę później jechałam do domu, wjeżdżając na podjazd sprawdziłam telefon, a następnie wyszłam biorąc torbę. Wchodząc do mieszkania przywitałam się z siostrami i ruszyłam do siebie. Tam wzięłam zestaw ciuchów, a następnie weszłam do łazienki. Rozebrałam się, włosy rozwiązałam i weszłam pod prysznic. Po 15 minutach odprężenia opatuliłam się ręcznikiem, na suche ciało założyłam bieliznę, wy balsamowałam ciało i założyłam resztę ciuchów. 
 Będąc na dole ruszyłam do kuchni, tam nałożyłam sobie na talerz trochę makaronu spaghetti, a następnie go zjadłam. Odłożyłam pusty talerz do zlewu, zawołałam dziewczyny, ubrałyśmy płaszczyki, szaliki, czapki i rękawiczki, a następnie udałyśmy się do samochodu.
 - Caroline mogłabyś mnie poprowadzić ? - spytałam się dziewczyny, która siedziała na przodzie.
- Jasne - odpowiedziała.

 Po 15 minutach drogi, podjechaliśmy pod jedną z pięknych willi. Zaczekałam aż dziewczyny wysiądą, już odpalałam samochód gdy Naomi spytała mi się gdzie jadę.
 - Nie chcę Wam przeszkadzać, Caro zadzwoni do mnie jak będziecie chciały wrócić - powiedziałam.
- O nie nie nie, idziesz z Nami i tyle - burknęła nastolatka.
 Posłusznie wysiadłam z samochodu, a następnie ruszyłyśmy do drzwi. Dziewczyny nawet nie pukając weszły do środka, zdziwiona ruszyłam za nimi, a po chwili usłyszałam pisk i huk. Wystraszona pobiegłam w kierunku tego odgłosu. Wbiegając do salonu zauważyłam moje siostry jak leżały na jakimś chłopaku.
- Caroline, Naomi co wy tu robicie ? - spytał się mulat, po tym jak dziewczyny z niego zeszły.
- Lily nas przywiozła - odpowiedziała mu czterolatka.
- Jaka Lily ? - znów zapytał.
- Ta Lily - powiedziała dziewczynka podchodząc do mnie, a wszystkie pary oczu spoczęły na mnie.
- Jakim cudem rodzice pozwolili Ci przywieźć z Bradford  moje siostry ? - zapytał mi się chłopak.
- Są tutaj w Londynie - odpowiedziałam mu.
- Co ? A tak w ogóle jak się nazywasz ? 
- Lilianna Rosalie Malik - odpowiedziałam wywołując zdziwienie na twarzach zebranych.
- Co ? To nie możliwe, nie możliwe - mówił chłopak cały czas patrząc na mnie.
- Możliwe Zain - powiedziałam podchodząc do niego, a następnie wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka.
 Chłopak nie czekając dłużej przytulił mnie mocniej do siebie, chwilę później poczułam coś mokrego na policzkach. Stojąc tak w objęciach brata, uśmiechnęłam się przez łzy, odkleiłam się od Zain'a. Wytarłam swoją twarz rękawiczkami.
 - Brakowało mi Ciebie - szepnął tak, że tylko ja to usłyszałam.
- Zayn kto to jest ? - usłyszałam zachrypnięty głos jednego z kolegów mojego brata.
- Ta dziewczyna, to jest moja zaginiona młodsza siostra - odpowiedział mu mulat.
- Co, przecież ty masz tylko dwie siostry - kolejny zdziwiony głos.
- Usiądźmy zaraz Wam to wytłumaczę - powiedział, a następnie usiedliśmy na dwóch duży kanapach, fotelach oraz podłodze. Sama usiadłam na podłodze za mną na kanapie siedział Zayn, obok usiadła śliczna blondynka, a z drugiej strony Carolina. Na moich kolanach spoczęła Naomi, która cały czas się uśmiechała.
 - To było coś w październiku 1997 roku, razem z Lily oraz nianią jedliśmy kolację, w tedy do naszego domu wpadło kilku uzbrojonych mężczyzn. Nasza niania próbując nas ochronić oberwała bardzo mocno przez co zemdlała. Chwilę później ja zemdlałem od uderzenia ich szefa, dalej nie pamiętam. Gdy się obudziłem leżałem w szpitalu, a przy mnie siedzieli zapłakani rodzice. Chwilę później do sali weszło dwóch policjantów, którzy zaczęli mi się wypytywać co się stało. Opowiedziałem im wszystko i od tamtej pory nie widziałem mojej małej siostrzyczki - opowiedział swoją część historii płacząc, dziewczyna obok niego przytuliła go z całej siły.
 - Tego dnia Federic, bo tak miał na imię mężczyzna, który mnie porwał wyleciał ze mną z kraju. Przez cały ten czas mieszkałam w Polsce, co jakiś czas śniło mi się tamto wydarzenie choć nie myślałam o tym, że to wydarzyło się na prawdę. Trzy tygodnie temu wracałam ze szkoły, Federic się wkurzył i mnie uderzył, dużo razy zdarzało się to, że miałam siniaki na rękach jak i nogach - rozpłakałam się. - Dzień później usłyszałam rozmowę jego z przyjaciółmi, wtedy usłyszałam jak tamci pytali się mu po co mnie jeszcze trzyma, ten odpowiedział, że moi rodzice mieli z nim na pieńku. Powiedział też, że może mnie inaczej wykorzystać, on ... on chciał mn.. mnie wykorzystać sek.. seksu.. seksualnie - teraz to wybuchnęłam płaczem. - Kilka razy wcześniej próbował po pijanemu, lecz ... mu się to nie udało ... zawsze uciekałam. Po usłyszeniu słów, że chce mnie wykorzystać... uciekłam do mojego poko... pokoju, tam się spako... spakowałam. Między czasie usłyszałam jak wszyscy wyszli, a wtedy pobiegłam do jego pokoju. Przeszukałam wszystkie szafki, aż znala.. znalazłam to. - Wyjęłam z torebki, która leżała obok tą samą teczkę, a następnie poczułam jak kilka ciał mnie przytula.


------
Kolejny, podoba się ? 

7 kwi 2013

Rozdział 3

Rozdział 3

Rok: 2012

Miesiąc: Marzec

W drodze do Bradford

Mój samochód

 Droga dłużyła mi się strasznie, spod mojego domu wyruszyłam przed 10, ale przez liczne korki w Londynie straciłam półtorej godziny jazdy. Obecnie jest godzina 16:41, spojrzałam na nawigację, która oznajmiała, że za 10 km dotrę do celu. Nie minęło siedem minut, a ujrzałam tabliczkę z napisem Bradford, szczęśliwa ustawiłam nawigację, aby wskazała mi drogę mojego starego rodzinnego domu. Po 20 minutowej jeździe zaparkowałam samochód przed jednym z domów jednorodzinnych, zdenerwowana wyjęłam kluczyk ze stacyjki. Biorąc torebkę, w której miałam teczkę tą samą co wzięłam z mieszkania w Polsce. Wychodząc z samochodu, kliknęłam na pilota od audi, a zamki auta samoczynnie się zamknęły. Podchodząc do drzwi zapukałam lekko kilka razy, na nieszczęście nikt nie otwierał. Zrezygnowana miałam już się wracać gdy drzwi sąsiedniego domu się otworzyły.
 - Nikt tutaj nie mieszka od przeszło 16 lat - oznajmiłam mi staruszka.
- Wie pani może gdzie mieszka Trisha i Yassar Malik wraz ze swoim synem Zain'em ? - spytałam się kobiety.
- Przykro mi, ale nie mogę Ci powiedzieć. Zaczekaj chwilę - zawołała za mną staruszka kiedy zaczynałam odchodzić.
- Tak ? - zapytałam.
- Jak się nazywasz ? - odpowiedziała pytaniem.
- Lilianna Rosalie Malik proszę pani - odparłam.
- Zaraz, jak to przecież Lily została porwana gdy była jeszcze mała. Naprawdę to jesteś ty dziecko ?
- Tak proszę pani.
- Jeśli to naprawdę ty Lilianno to z miłą chęcią podam Ci adres rodziny Malik - oznajmiła mi kobieta, a następnie podyktowała mi adres.

 Dom, w którym obecnie mieszka moja rodzina znajdował się na samym końcu Bradford, kilka razy zabłądziłam chociaż jechałam zgodnie z zaleceniami nawigacji. Zdenerwowana zaparkowałam pod trochę większym domem, który prezentował się tak:
 Zapukałam delikatnie do drzwi, po czym usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach, kilka sekund później drzwi otworzyła mi nastoletnia dziewczyna.
 - Tak ? - zapytała.
- Przepraszam czy mieszka tutaj państwo Malik? - odpowiedziałam pytaniem.
- Tak - burknęła cicho nastolatka.
- A czy mogłabym poprosić na chwilę Trisha'e i Yassar'a Malik'a ? - zadałam kolejne pytanie.
- Oczywiście, mamo, tato ktoś do Was - zawołała dziewczyna.
- Dziękuję - mruknęłam cicho.
 Niecałą minutę później w drzwiach pojawiła się para dorosłych ludzi mianowicie moi rodzice.
- W czym możemy pomóc? - zapytała się miłym głosem Trisha.
- Dzień dobry, nazywam się Lilianna Rosalie Malik - przedstawiłam się, a dwójka starszych ludzi popatrzyła się po sobie.
- Mo.. możesz pow.. powtórzyć ? - mężczyzna poprosił o powtórzenie jąkając się.
- Wiem, że może Wam się to wydać dziwne, ale tak jestem Lilianną Malik - oznajmiłam.

 Potem wszystko działo się bardzo szybko, rodzice przytulili mnie bardzo mocno, a następnie wpuścili do domu. Obecnie siedziałam w salonie i piłam herbatę przyrządzoną przez moją mamę, natomiast moi rodzice przeglądali teczkę, którą miałam cały czas przy sobie.
 - Więc to Federic Cię porwał, niech Go tylko dorwę - zezłościł się tata.
- Z tego co wiem, pan McFlick siedzi obecnie w areszcie - odezwałam się.
- Mamo, mamo popatrz co narysowałam - do salonu wbiegła słodka dziewczynka.
- Śliczne córcia - powiedziała Trisha przytulając do siebie swoją pociechę.
- A kto to jest ? - zapytała się malutka.
- Twoja siostra Lily-Rose - odpowiedział na jej pytanie Yasser.
- Jak to ? Przecież ja mam tylko jedną siostrę oraz jednego brata - mruknęła dziewczynka zabawnie marszcząc nosek.
- Naomi, Caroline to jest Wasza siostra, która została porwana jak miała trochę więcej niż dwa latka - oznajmiła im kobieta.
- Skąd ta pewność, że to jest nasza siostra? może chce się wybić na Zaynie co ? - mruknęła Caroline dziwnie na mnie patrząc.
- Kochanie posłuchaj mnie wszystkie dane się zgadzają, ale jeśli chcesz możemy zrobić testy DNA jeśli chcesz się upewnić. Zgodzisz się prawda ? - skierowała do mnie pytanie mama.
- Oczywiście, możemy zrobić to nawet teraz - odparłam.
- Nie musicie wierzę Ci - powiedziała szatynka.
- Lily ? - zwrócił się do mnie tata.
- Tak?
- Powiedz mi gdzie ty teraz mieszkasz i czym się zajmujesz?
- Obecnie mieszkam w Londynie i za cztery dni idę tam do szkoły - odpowiedziałam.
- Czyli nie zostaniesz z nami ? - spytała mi się Naomi.
- Niestety nie, ale jeśli chcecie możemy przyjechać do mnie - zaproponowałam.
- Nie będziemy Ci robić problemu - powiedziała do mnie mama.
- Mamo to nie jest dla mnie żaden problem, to jest wręcz przyjemność. Proszę zgódźcie się - poprosiłam.
- Dobrze, to kiedy możemy przyjechać ? - zapytał mi się rodziciel.
- Nawet teraz - odpowiedziałam uśmiechnięta.


 Dwie godziny później wyjeżdżaliśmy z domu moich rodziców. Razem ze mną jechała Caroline, która po 20 minutach jazdy zasnęła. Szkoda chciałabym z nią trochę porozmawiać, dowiedzieć się czegoś o nich. Jakieś 200 km później zatrzymałam się na pobliskiej stacji paliw, ponieważ mój bak robił się coraz bardziej pusty.
- Co się dzieje? Gdzie jesteśmy ? - spytała się Caro po przebudzeniu.
- Właśnie podjechaliśmy pod stację paliw, ja idę zatankować, jak chcesz możesz iść się załatwić - oznajmiłam dziewczynie.
- Nie, posiedzę - odparła nastolatka.
 Wysiadłam z samochodu, akurat w tym samym momencie co mój tata, uśmiechnęliśmy się do siebie, a następnie zatankowaliśmy. Pięć minut później mój bak się zapełnił, wyjęłam z tylnego siedzenia moją torebkę. Z torebką na ramieniu udałam się zapłacić za paliwo, dodatkowo zakupiłam jakieś soki oraz batoniki. Wychodząc natrafiłam na Yasser'a, który zakomunikował mi, że Caroline jednak udała się za potrzebą. Wsiadając do samochodu czekałam na moją siostrę, odkręciłam zakrętkę od półlitrowej butelki pepsi, a następnie napiłam się.
 - Jestem - zakomunikowała mi dziewczyna wchodząc do samochodu.
- Kupiłam jakieś batony i picie weź sobie - poinformowałam, po czym ruszyłam w stronę Londynu.
- Opowiedz coś o sobie - poprosiła szatynka.
- Dobrze, co by tu powiedzieć, o wiem od dawna interesuję się muzyką, śpiewam, gram na gitarze i fortepianie oraz komponuję, piszę również teksty. Gram w piłkę nożną, tańczę B-boying, locking, popping, House, Crapm, Baltimore, Waacking i obecnie się uczę Oldschool, a ty ? - zapytałam się.
- Wow, dużo tego. Ja uwielbiam śpiewać oraz grać na gitarze, czasami rysuję tak jak Zayn - powiedziała.
- Zayn? A to on nie ma na imię Zain ? - zdziwiłam się.
- W wieku 16 lat zmienił imię - odpowiedziała dziewczyna.
- Właśnie, a co u niego ? - zapytałam.
- Śpiewa w zespole - mruknęła.
- Jakim?
- Słyszałaś o One Direction ?
- Nie, a powinnam ?
- 1D obecnie jest najsławniejszym zespołem na świecie - poinformowała mnie.

 Rozmawiając tak na temat naszej rodziny dojechaliśmy do Londynu, a po 20 minutach znaleźliśmy się pod moim domem. Wjechaliśmy samochodami do mojego garażu, wyjęliśmy z bagażnika walizki. Sprawdziłam godzinę, druga w nocy, po czym skierowaliśmy się do domu. Wchodząc przez drzwi od garażu przepuściłam resztę, a następnie zapaliłam światło na korytarzu.
 - Na pierwszym piętrze są cztery sypialnie z łazienkami, możecie je zająć - poinformowałam zebranych.
- Dobrze, a ty gdzie masz pokój ? - zapytała mi się mama.
- Na samej górze - odpowiedziałam po czym skierowaliśmy się do góry.
 Zgasiłam światło na korytarzu, a następnie skierowałam się do swojego pokoju życząc reszcie słodkich snów. Będąc w pokoju zgarnęłam z komody jedną z piżam oraz czystą bieliznę. Z rzeczami w ręce poszłam do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic, wcześniej związując włosy w niechlujnego koka. Przebrana udałam się do mojego łóżka, a po chwili zasypiałam z myślą, o mojej rodzinie.

-------
Kolejny dodany, mam nadzieję, że się podoba :)
Ronnie <3

4 kwi 2013

Rozdział 2

Rozdział 2

Rok 2013

Miesiąc: Luty

Gdzieś w Londynie

Kraj: Anglia


 - Przepraszam pana za spóźnienie, ale był mały korek - powiedziałam witając się z panem Brown'em.
- Nic się nie stało, sam dopiero co przyjechałem - odpowiedział witając się ze mną.
- To dobrze - odparłam.
- Mam do zaproponowania pani 8 mieszkań według pani zaleceń kilka z nich jest w centrum, a reszta na obrzeżach Londynu - oznajmił mi, a następnie ruszyliśmy do pierwszego z listy pana B.

Po dwóch godzinach oglądania zastał nam tylko jeden dom, do którego właśnie zmierzaliśmy samochodem pana Stefana. Nie minęło nawet półgodziny, a dojechaliśmy na miejsce. Wychodząc z auta cały czas spoglądałam na kremowy z drewnianymi akcentami dom.
 W środku na przeciwko wejścia znajdują się schodu na pierwsze piętro, zaraz obok schodów po lewej stronie są drzwi, które są od garażu. Po prawej stronie od wejścia jest kuchnia połączona z jadalnią oraz z salonem. Będąc w salonie można zauważyć drzwi, za którymi jest łazienka. Na pierwszym piętrze znajdują się cztery sypialnie z osobnymi łazienkami, a na samej górze czyli na poddaszu jest dodatkowa sypialnia z łazienką oraz garderobą. W ogrodzie znajduje się oczko wodne, ławeczka ogrodowa, grill oraz altanka, nie zabrakło też kwiatów i wolnej przestrzeni.




 Po obejrzeniu mieszkania postanowiłam go kupić.
- Obecnie dom kosztuje 50 tys. ₤ - oznajmił pan Brown.
- Biorę go - odpowiedziałam.
- W takim razie zapraszam do mojego biura gdzie wypełnimy wszystkie dokumenty - powiedział z uśmiechem mężczyzna.
- Dobrze, a czy możemy jeszcze podjechać do mojego hotelu po pieniądze ? - spytałam się.
- Oczywiście - odpowiedział po czym ruszyliśmy do samochodu, a następnie do mojego hotelu.

Wchodząc do mojego nowego domu, udałam się od razu na górę przy okazji zostawiając wszystkie walizki i torby na dole. Obejrzałam jeszcze raz wszystkie sypialnie, które prezentowały się tak :

Sypialnia nr 1 + łazienka nr 1



Sypialnia nr 2 + łazienka nr 2



Sypialnia nr 3 + łazienka nr 3






Sypialnia nr 4 + łazienka nr 4


Sypialnia nr 5 + łazienka nr 5 + garderoba





 Najbardziej do gustu przypadła mi sypialnia na poddaszu więc postanowiłam ją zająć. Schodząc po schodach dotarłam na parter, po którym się rozejrzałam







Łazienka na dole również mi się spodobała jak ogólnie cały dom




 Po obejrzeniu całego mieszkania po raz drugi zgarnęłam część moich walizek i ruszyłam do mojej nowej sypialni. Samo wnoszenie walizek zajęło mi 10 minut ponieważ musiałam wziąć je na dwa razy. Będąc już w moim pokoju zaczęłam się rozpakowywać. Po około 20 minutach otworzyłam torbę, w której był laptop. Przypominając sobie o wysłaniu e-maila z moim nowym miejscem zamieszkania włączyłam urządzenie. Chwilę zajęło włączenie się, a gdy system się uruchomił weszłam w pierwszą lepszą przeglądarkę i pisałam adres strony pocztowej, a następnie piałam e-maila do pana Dikensa, w którym napisałam mój nowy adres zamieszkania potrzebny do dowodu tożsamości oraz do prawa jazdy. Po wysłaniu wiadomości otworzyłam jeden z kilkunastu folderów z muzyką i włączyłam playliste. W rytm piosenek Rihanny, Britney, Whitney oraz innych wykonawców dokończyłam rozpakowywanie się. Spojrzałam na godzinę w telefonie i zauważyłam mnóstwo nieodebranych połączeń od Federica. Szybko wyciągnęłam z I phona kartę sim, a następnie schowałam do torebki kilka potrzebnych mi rzeczy w tym klucze, telefon i portfel. Zbiegając po schodach spojrzałam na zegar, który znajdował się na przeciw schodów.
 - Dopiero 16:24 - mruknęłam sama do siebie po czym wyszłam z mieszkania, a następnie zakluczyłam drzwi i ruszyłam w prawą stronę.


 Wychodząc ze sklepu z czterema torbami jedzenia jak i picia odpakowałam nową kartę sim, po czym włożyłam ją do mojego białego I phona. Idąc w stronę domu rozglądałam się po otoczeniu, aby zapamiętać drogę do domu. Po półgodzinnym błądzeniu dotarłam do domu, wchodząc do mieszkania zdjęłam kozaki oraz płaszcz wcześniej kładąc zakupy na podłogę. Zakluczyłam dom, zapaliłam światło na korytarzu po czym wzięłam siatki i weszłam do kuchni przy okazji zapaliłam tutaj światło. Zakupy odłożyłam na czarny blat, a następnie zabrałam się za wypakowywanie ich.
 Rzuciłam się na kanapę, na której leżał mój laptop, włączyłam go, a po załadowaniu się urządzenia wpisałam w przeglądarkę adres mojej poczty. Przeglądając wiadomości natknęłam się na odpowiedź od pana Dikensa, który napisał mi, że za 5 dni będę mogła odebrać dokumenty. Uśmiechnięta weszłam jeszcze na kilka stron takich jak facebook oraz twitter. Na fejsie oczywiście pełno nowych zdjęć oraz związków, trochę dziwne nie ma mnie dwa dni w Polsce, a tyle się dzieje. Zajrzałam na tt, tam akurat nic się prawie nie działo ponieważ nikt z moich "znajomych" nie wie, że mam tutaj konto. Przeczytałam kilka wpisów po czym zmieniłam nazwę profilową na @Lily-RoseM, a następnie dodał jeden krótki post Never say Never but... London xxx 

 

 Minęły dwa tygodnie odkąd mieszkam w Londynie, siedzę właśnie w samochodzie i jadę na zakupy, dokumenty odebrałam w zeszłym tygodniu, a samochód kupiłam wczoraj. Moje nowe audi q7 zaparkowałam przed galerią handlową po czym ruszyłam do drogerii po szampon z odżywką z nivea oraz płyn do kąpieli o zapachu czekolady, idą między półkami postanowiłam dokupić jeszcze dezodorant i podpaski firmy always. Z zakupami udałam się do kasy, a następnie ruszyłam do domu, aby się spakować, ponieważ jutro z rana ruszam do Bradford w celu odnalezienia mojej rodziny.
 Będąc w domu otworzyłam list od mojej starej szkoły z moimi wynikami, które zostały przetłumaczone na język angielski. List ten dostałam dzisiaj, chociaż dzwoniłam z prośbą o przysłanie w 12 lutego. Spojrzałam na kalendarz, a tam ujrzałam datę 28.02.
- Tsaa, nie ma to jak nie wiedzieć, który dzisiaj jest - mruknęłam cicho po czym puknęłam się lekko w głowę.
 Dyrektorka mojej starej szkoły widać ku mojemu tłumaczeniu zmieniła dane choć ciężko było ją przekonać, na szczęście się udało. Szkołę już załatwiłam dzięki pomocy pana Browna. Za dokładnie cztery dni mam zacząć się uczyć w Londyńskiej szkole wyższej. Spakowałam do torby ostatnie już rzeczy po czym zamknęłam ją i odłożyłam ja obok drzwi, następnie udałam się do łazienki z czystą bielizną oraz piżamą. Rozebrawszy się do naga weszłam pod ciepły prysznic, ciało dokładnie umyłam, a moje włosy wyszorowałam. Wychodząc spod mojego małego raju opatuliłam się jednym z ręczników, sucha założyłam na nagie ciało bieliznę, a następnie wysmarowałam się balsamem kokosowym. Ubrałam czarne krótkie spodenki oraz brązową bokserkę, wysuszyłam włosy suszarką, a następnie je rozczesałam. Odświeżona wyszłam z łazienki, po czym udałam się pod puszystą kołdrę, ustawiłam budzik na godzinę 7 rano. Po krótkiej chwili zasypiałam z myślą, że uda mi się odnaleźć moją rodzinę.


-------
Miał być jutro, ale stwierdziłam, że dodam dzisiaj, następny w niedzielę prawdopodobnie :)
Ronnie

2 kwi 2013

Rozdział 1

Rozdział 1

Rok 2013

Miesiąc: Luty

Mieszkanie McFlick/Hotel Center

Kraj: Polska/Anglia

 - Mam dość tej szkoły oraz tych ludzi co się w niej uczą. Głupia Daria i jej przyjaciółeczki, myślą że mogą mieć wszystko co chcą. Idiotki jedne - mówiłam sama do siebie. - Jeszcze te niecałe 4 miesiące i w końcu zaznam trochę spokoju.
- Lilianno, gdzie ty byłaś ? - usłyszałam ciężki głos ojca.
- W szkole, zajęcia dodatkowe dopiero mi się skończyły - odpowiedziałam.
- Jakie zajęcia ? - spytał mi się.
- Taneczne oraz muzyczne - odparłam.
- Weź się lepiej za normalną naukę, bo z tym swoim głupim hobby daleko nie zajdziesz.
- To niby kim mam być w przyszłości ? - zapytałam.
- Lekarzem, prawnikiem - odpowiedział.
- Jeszcze czego, nigdy nie będę pracować w szpitalu, a o prawniku to możesz sobie pomarzyć - burknęłam.
- Liliano jak ty się do mnie odzywasz, za karę siedzisz przez całe ferie w domu! - krzyknął wściekły mężczyzna.
- Chyba śnisz, nie będę siedzieć przez całe dwa tygodnie w domu, bo ty chcesz mi dać jakąś karę! - odkrzyknęłam na co mężczyzna uderzył mnie z otwartej ręki w twarz.
- Nienawidzę Cię! - wykrzyczałam po czym uciekłam do swojego pokoju.
Łzy spływały mi po policzkach rozmazując tusz do rzęs, jak on mógł przecież jestem jego córką. Rzuciłam się na łóżko coraz bardziej szlochając. Dlaczego on musi wszystko zniszczyć? Dlaczego? Nienawidzę Go. Od małego traktował mnie jak ciężar, którego chciałby się pozbyć lecz nie może.
 Po jakimś czasie uspokoiłam się, przetarłam rękoma policzki mokre od łez, a następnie podniosłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki znajdującej się w moim pokoju. Będąc w pomieszczeniu spojrzałam w lustro, szczerze przeraził mnie mój widok. Na policzkach miałam rozmazany tusz, a moje oczy były całe czerwone. Odkręciłam kurek z wodą, zamoczyłam ręce w wodzie po czym obmyłam twarz. Po krótkiej chwili moja twarz wyglądała już w miarę normalnie. Zakręciłam więc kurek z wodą, a następnie rozebrałam się do naga, włosy rozpuściłam i weszłam pod prysznic. Letnia woda dała ukojenie moim zmęczonym mięśniom, dzięki czemu poczułam się odrobinę lepiej. Po dokładnym umyciu się kremowym żelem pod prysznic o liliowym zapachu, wyszłam z pod prysznica i zaczęłam wycierać się jasnobrązowym ręcznikiem. Sucha obwiązałam się ręcznikiem, mokre włosy zaplotłam w luźnego warkocza na lewy bok, następnie wyszłam z łazienki i podeszłam do komody, z której wyjęłam czystą bieliznę. Z bielizną w ręce podeszłam do szafy z której tym razem wyciągnęłam białą bluzkę z ptaszkiem tweetym do tego biało-czarne krótkie spodenki i ciepłe puchowe skarpetki. Z rzeczami poszłam do łazienki, a tam ubrałam się w piżamę.

  Obudziłam się o godzinie piątej rano co było bardzo dziwne, ponieważ zawsze budziłam się później. Z-+ dołu słychać było rozmowę kilku osób. Zdziwiona wstałam z łóżka, a następnie cichutko wyszłam z pokoju, podeszłam do schodów, po czym usiadłam pośrodku, tak aby nikt mnie nie widział.
- Federic powiedz po co nam ona jeszcze ? - odezwał się jeden z mężczyzn.
- Przecież nikt jej nie szuka - odparł drugi.
- Wiem, ale rodzina tej smarkuli zalazła mi kiedyś za skórę więc musiałem się jakoś odegrać, a że padło na Lily to czysty przypadek, chociaż ta mała może przydać mi się w inny sposób - odpowiedział Federic, który jak się okazało nie był moim ojcem, czyli on mnie porwał.
- O mój boże - szepnęłam na tyle cicho, aby nikt mnie nie usłyszał.
- Co masz na myśli ? - spytał się jego znajomy.
- Mogę ją wykorzystać seksualnie, nikt się o tym nie dowie, przestanie chodzić do szkoły i będę ją trzymał w pokoju chociaż nie lepiej w piwnicy, bo mogłaby uciec przez okno - odparł z zadowoleniem w głosie.
 Mój oddech na chwilę się zatrzymał, po cichu podniosłam się i ruszyłam do mojego tymczasowego pokoju. Tam wyciągnęłam kilka walizek po czym zaczęłam się szybko pakować. Po około dwóch godzinach zapakowałam się do czterech walizek, które schowałam pod łóżko, do portfela włożyłam swoje wszystkie oszczędności. Między czasie ubrałam się następnie wyszłam z pokoju po czym weszłam do sypialni porywacza i zaczęłam przeszukiwać jego pokój. Miałam wielkie szczęście ponieważ Federica nie było już od ponad godziny, kiedy się pakowałam usłyszałam jak mężczyzna wychodzi razem ze swoimi przyjaciółmi z domu. Otwierałam po kolei szuflady z nadzieją, że znajdę coś co mi pomoże.
- Jest - krzyknęłam biorąc do ręki teczkę z napisem Lily-Rose Malik.
Szybko uciekłam do pokoju po moje walizki, a następnie zadzwoniłam po taksówkę i zeszłam na dół ciągnąc za sobą wszystkie torby. Spojrzałam przez okno, a tam ujrzałam podjeżdżającą taksówkę, szczęśliwa ubrałam kurtkę, rękawiczki, szalik i buty. Wychodząc z domu, kierowca taksówki wysiadł i ruszył w moją stronę, aby mi pomóc.
- Zamawiała panienka taksówkę? - zapytał się mężczyzna po 50-siątce.
- Tak - odparłam i zakluczyłam dom.
- Pomogę - zaoferował się na co skinęłam głową i ruszyliśmy do auta.
 Zapakowaliśmy wszystkie walizki do bagażnika, a następnie wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy.
- Gdzie zawieść panienkę ?
- Na lotnisko jeśli można.
- Oczywiście - odparł jadąc w wyznaczone miejsce.
  Wygodnie oparłam się o fotel, a następnie wyciągnęłam z torby Nike teczkę, którą miała mi coś o mnie powiedzieć. Otworzyłam ją, a moim oczom ukazały się prawdopodobnie moje zdjęcia gdy miałam ledwo dwa latka. Przeglądając każdą fotografie czytałam napisy, które znajdowały się na odwrocie zdjęć. Znalazły się również zdjęcia z okresu jak mieszkałam tutaj. Odłożyłam fotografie na fotel obok, a do ręki wzięłam kartkę, na której znalazłam swoje dane :


Lilianna Rosalie Malik urodzona 25.07.1995 roku w Bradford o godzinie 23:30 w lokalnym szpitalu, rodzice Trisha i Yassar Malik, rodzeństwo: Zain.

- Panienko jesteśmy już na miejscu - oznajmił mi kierowca.
- Dziękuję ile płacę ? - spytałam się chowając zdjęcia do teczki, a następnie do torebki.
- 30 zł - odparł.
- Proszę - powiedziałam podając mężczyźnie wyznaczoną kwotę, a następnie wysiadłam z samochodu, co uczynił również starszy pan, który wyciągnął moje torby.
Podziękowałam skinieniem głowy, a następnie przerzuciłam przez ramię torbę z Niki oraz trochę większą podróżną, a pozostałe pociągnęłam za rączki i ruszyłam do kasy, aby zakupić bilet.
- W czym mogę służyć ? - zapytałam mi się uśmiechnięta kobieta.
- Chciałabym zakupić bilet do Londynu - odpowiedziałam.
- Na dzisiaj?
- Tak.
- Za 30 minut wylatuje najbliższy samolot, więc jeśli chce pani zakupić bilet to proszę się pospieszyć - odparła na co pokiwałam głową.
- Dobrze ile płacę ? - spytałam się.
- 250 zł - odpowiedziała.
 Wręczyłam kobiecie odpowiednią ilość pieniędzy, a następnie ta wytłumaczyła mi jak szybko dostać się do wejścia na samolot, po czym podziękowałam i popędziłam we wskazane miejsce. Nie minęło 10 minut, a oddawałam walizki oraz pokazywałam bilet odpowiednim osobą po to by później jedna ze stewardessa wskazała mi odpowiednie miejsce w samolocie. Szczęśliwa otworzyłam po raz kolejny teczkę i zaczęłam ją dokładnie studiować. Po półgodzinie wiedziałam już wszystko o sobie, lecz nie wiedziałam jak uda mi się dotrzeć do moich prawdziwych rodziców. Wiem, że mam brata, wiem również, że pochodzę z Bradford, ale nie wiem jak oni zareagują jak mnie zobaczą. Nie wiem również czy Federic nie zacznie mnie szukać, czy w ogóle moi rodzice mieszkają tam gdzie mieszkali. Na szczęście mam ich zdjęcia, ale prawdopodobnie oni się zmienili. Wiem już, że jak znajdę się w Londynie będę musiała poszukać jakiegoś lokum, ale najpierw muszę się uspokoić.
 Po niecałych dwóch godzinach wychodziłam już z lotniska ze swoimi wszystkimi rzeczami, po drodze wstąpiłam do lotniskowego kantorka i wymieniłam część pieniędzy. Następnie wsiadłam do jednej z wolnych czarnych taksówek, prosząc o zawiezienie do jakiegoś hotelu. Nie minęła nawet godzina, a zakwaterowywała się w jednym z hoteli. Przy pomocy boy'a hotelowego moje walizki zostały dostarczone do pokoju nr 236. Pokój jak każdy pokój ma łóżko, jakąś szafę oraz łazienkę. Jak na hotel 4* spodobał mi się, nie tracąc czasu wyciągnęłam z walizki kosmetyczkę oraz czyste ciuchy aby wziąć szybki prysznic. Po godzinie wyszłam z łazienki już ubrana jak i umalowana. Spojrzałam na godzinę na moim niebieskim I phonie, który wskazywał godzinę 14:25. Trochę głodna wyszłam z pokoju wcześniej zgarniając portfel i telefon, które schowałam do torebki. Zakluczyłam drzwi, a następnie zjechałam windą na dół i ruszyłam do hotelowej restauracji. Tam zjadłam naleśniki z czekoladą, owocami i bitą śmietaną. Po zjedzeniu zapłaciłam kelnerowi. Wyszłam z hotelu zapamiętując jej nazwę i wsiadłam do jednej z wolnych taksówek.
- Gdzie panienkę zawieść ? - spytał mi się miły mężczyzna po czterdziestce.
- Do biura nieruchomości jeśli można - odparłam.
- Oczywiście - uśmiechnął się po czym ruszyliśmy.
 Jazda nie trwała długo, bo po 20 minutach płaciłam już taksówkarzowi należną sumę. Wchodząc przed rozsuwane drzwi moje myśli krążyły w okół tego czy sobie poradzę. Spokojnym krokiem podeszłam do recepcji, po czym umówiłam się na spotkanie z jednym z przedstawicieli biura. Uśmiechnięta wyszłam z budynku, a następnie ruszyłam przed siebie. Jeden punkt już załatwiony teraz czas na drugi pomyślałam.
- Przepraszam - zatrzymałam parę przechodniów.
- Tak ? - zapytał mi się chłopak o krótkich włosach.
- Wiesz może gdzie jest urząd ? - odpowiedziałam pytaniem.
- Tak, musisz iść prosto potem na drugim skrzyżowaniu skręcić w prawo, a następnie prosto, aż dojdziesz do wysokiego budynku. Od razu poznasz ten budynek, ponieważ wyróżnia się trochę - pokierował mnie szatyn.
- Dziękuję - podziękowałam i ruszyłam w skazaną drogę.
- Proszę - usłyszałam jeszcze.
 Po około dziesięciominutowej podróży dotarłam do urzędu. Wchodząc do środka spojrzałam na mapkę, która wskazywała gdzie się znajdują dane pomieszczenia. Według instrukcji muszę wsiąść do windy i pojechać na drugie piętro, a następnie udać się do pokoju nr 29. Idąc prosto zauważyłam windę, która właśnie się zamykała, chcąc szybko zdążyć przyspieszyłam tępo dzięki czemu zdążyłam przed zatrzaśnięciem się. W windzie znajdowały się dwie kobiety oraz jeden mężczyzna, które rozmawiał przez telefon. Spojrzałam na lewo i wcisnęłam przycisk z numerem dwa. Odwróciłam się w stronę wyjścia po czym spojrzałam w górę zauważając, że dojeżdżam na moje piętro. Odczekałam kilka sekund, aż otworzą się drzwi windy, a następnie wyszłam z nich. Lekko zestresowana spojrzałam na prawo po czym zauważyłam, że numery maleją więc ruszyłam na lewo. Mijałam właśnie pokój nr 28, a jego drzwi nagle otworzyły się i wyszedł z nich drobnej postury mężczyzna.
- Nie obchodzi mnie to masz to załatwić jak najszybciej - krzyknął w stronę drzwi, z których wyszedł.
- Tak jest panie prezesie - odpowiedziała mu wystraszona kobieta.
Zdziwiona ruszyłam dalej. Stojąc przed odpowiednimi drzwiami lekko zapukałam, a następnie weszłam po usłyszeniu pozwolenia.
- Dzień dobry - przywitałam się.
- Dzień dobry, proszę usiąść. W czym mogę pomóc ? - przywitał się miło mężczyzna.
- Chciałabym wyrobić nowy dokument osobisty oraz prawo jazdy karty B - odpowiedziałam siadając na krześle.
- Aż oczywiście czy mogę prosić stare dokumenty ? - zapytał mi się mężczyzna.
- Jak najbardziej - odpowiedziałam po czym wyciągnęłam z portfela dwa ważne dokumenty.
- Dziękuję, a dlaczego pani chciałaby nowy dokument jeśli ten jest jeszcze ważny ? - zapytał się.
- Chodzi o to, że te nazwisko co tam jest nie jest moim prawdziwym.
- Ale jak to ?
- Chodzi o to, że jak miałam dwa latka to zastałam porwana - odpowiedziałam.
- A ma pani jakieś dokumenty, w których jest podane pani pełne dane ?
- Tak mam, już panu daję - powiedziałam wyciągając dokumenty z torebki, które przeglądałam w domu.
- Rzeczywiście, musi mi pani podać jeszcze adres zamieszkania, bo jak zgaduję nie będzie pani mieszkać w Polsce.
- Tak, tylko obecnie mieszkam w hotelu i czy mogłabym wysłać panu na e-maila nowy adres, ponieważ dopiero jutro idę oglądać mieszkania i mam nadzieję, że któreś kupię - powiedziałam.
- Oczywiście zaraz pani podam adres pocztowy i wszystko pozałatwiamy, przepiszę teraz te dane, które są mi potrzebne i zaraz oddam pani dokumenty, które na obecnie już chwilę zastaną unieważnione - oznajmił mi mężczyzna.
- Dobrze - odparłam krótko.

-----------
Mam nadzieję, że podoba się pierwszy rozdział trochę nad nim pracowałam :)
Ronnie <3