7 gru 2013

Rozdział 11 część 1

Rozdział 11

Część 1

Rok 2013

Miesiąc Maj

Mieszkanie Lili

London

Uk

Sobota 25.05 godzina 12:52

 Czas mijał bardzo szybko, moja pamięć się uzupełniała, ściągnięto mi gips, wróciłam do szkoły, jak na razie nie mogę chodzić na ani jedne treningi więc każde popołudnia spędzam w domu. Mama wróciła już do Bradford, Zayn razem ze swoją paczką często mnie odwiedzają. W szkole idzie mi całkiem dobrze, no może z wyjątkiem historii. Życie miłosne ruszyło trochę do przodu, a to wszystko dzięki Niall'owi, z którym ostatnio zaczęłam spędzać więcej czasu. Nawet byliśmy już na jednej randce!
 Siedziałam w kuchni próbując wymyślić co mogę przygotować na obiad, aż w końcu wpadłam na pomysł aby upiec pizzę. Z lodówki wyjęłam mleko w kartonie oraz drożdże, z szafki wyciągnęłam miskę, olej, mąkę i wagę, a z szafki nad zlewem wyjęłam proszek do pieczenia, sól, pieprz i przyprawę do pizzy. Dodatkowo na blacie kuchennym położyłam cukierniczkę, szklankę, wodę, nóż, deskę do krojenia oraz łyżkę i łyżeczkę. Do miski wsypałam 400 gram mąki wcześniej zważonej, 30 g drożdży rozdrobniłam i wrzuciłam do miski następnie dałam łyżeczkę cukru, szczyptę pieprzu, pół łyżeczki soli i proszku do pieczenia oraz 4 łyżki oleju. Na sam koniec do szklanki wlałam 2/3 na wpół wymieszanej wody z mlekiem po czym dodałam to do reszty składników. Wyrabiając ciasto co jakiś czas nasypywałam na ręce mąkę tak, aby nic mi się nie kleiło. Wyrobione ciasto przykryłam ścierką, a następnie odłożyłam ją w ciepłe miejsce po czym umyłam ręce i wyczyściłam blat.
 Pocierając ręką o czoło postanowiła przez ten czas się ogarnąć, szybkim krokiem weszłam po schodach, a następnie udałam się do garderoby po czystą bieliznę oraz po pierwsze lepsze ciuchy, którymi okazały się jeansowe krótkie spodenki i biała bluzka z napisem Look After You. Wchodząc do łazienki odłożyłam przyniesione rzeczy na szafkę po czym wlałam do wanny płynu do kąpieli o zapachu truskawek oraz napuściłam wodę. Moje włosy zebrałam w kucyk, a następnie zrobiłam z niego małego koczka tak aby nie przeszkadzał mi w kąpieli. Po kilku minutach wanna zapełniła się, rozebrana do naga weszłam ostrożnie do białej pełnej piany wanny po czym zanurzyłam się tak, aby tylko moja głowa była na wierzchu. Po dokładnym umyciu się wyłożyłam z dna korek, po czym wyciągnęłam rękę po miękki w dotyku kremowy ręcznik. Wstając i wychodząc z wanny zaczęłam się wycierać, gdy już byłam sucha to wrzuciłam ręcznik do pralki i następnie wy balsamowałam swoje ciało kokosowym balsamem. Po skończeniu brałam bieliznę składającą się z białego kompletu Victoria Secret oraz białe skarpetki stópki. Następnie założyłam przyniesione spodenki oraz bluzkę, wyperfumowałam się Euphorią Calvina Kleine. Włosy rozpuściłam po czym związałam je w warkocza na bok, na szyji zawisł złoty naszyjnik z literką M od nazwiska Malik, na lewej ręce ukazał się zegarek, który poinformował mnie, że ciasto na pizzę już wyrosło. Wychodząc z łazienki wstąpiłam jeszcze do garderoby po białe vansy po czym ruszyłam po schodach do kuchni. W pomieszczeniu czuć można było piękny zapach drożdży. Chwilę później rozwałkowane ciasto ułożyłam na blachę po czym posmarowałam je koncentratem pomidorowym, a jako dodatki dałam ser, szynkę, ogórka, paprykę, kapustę pekińską. Ozdobioną pizzę włożyłam już do nagrzanego piekarnika na 180 stopni po czym ustawiłam alarm na 17 min. Przez ten czas kiedy oczekiwałam na swój obiad postanowiłam posprzątać kuchnię, a gdy skończyłam zauważyłam, że pozostało mi jeszcze kilka minut. Z lodówki wyjęłam sok jabłkowy, a z szafki jedną czystą szklankę, do której wlałam zimnego picia. Napiłam się, a następnie szybko odłożyłam naczynie i do rąk wzięłam dwa ręczniki kuchenne. Wyłączyłam piec po czym złapałam za blachę, wyciągając ją usłyszałam dzwonek do drzwi przez co wystraszyłam się i w ostatniej chwili udało mi się położyć blachę z pizzą na stole przy okazji poparzyłam się w rękę. Jęcząc szybko włożyłam dłoń pod zimną wodę, która leciała z kranu, a dzwonek nadal nie przestawał dzwonić.
 - Już idę! - krzyknęłam sfrustrowana.
 Po kilku sekundach ból trochę zmalał przez co zakręciłam wodę i nawet nie wycierając ręki udałam się do drzwi wejściowych. Nie minęła chwila, a zniecierpliwiony osobnik zadzwonił jeszcze raz.
 - Idę! - krzyknęłam już kompletnie zła.
 Złapałam za klamkę przekręcając zamek i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się widok chłopaków z One Direction.
 - Wejdźcie - mruknęłam odwracając się do nich plecami, nie czekając na nich udałam się z powrotem do kuchni.
 Z szafki wyjęłam nóż po czym odwróciłam się w kierunku moich gości, a ich twarze wyrażały przerażenie.
 - Nie zabijaj Nas! - wrzasnął Harry chowając się za Louisem.
- Błagam odłóż ten nóż - wyszeptał Zayn łapiąc Liam'a za rękę.
- O Pizza - rzucił Niall i ruszył w moją stronę.
- Niall stój! - krzyknęli wszyscy rzucając się na Horan'a przez co chłopak został przygnieciony przez bandę idiotów.
- Boże z kim ja się zadaję - mruknęłam zabierając się za krojenie mojego obiadu.
- Złaście ze mnie! - krzyk blondyna rozbrzmiał w kuchni próbując zrzucić z siebie ciała sowich przyjaciół.

 Kilka minut później zajadaliśmy się przyrządzonym przeze mnie obiadem, raz po raz rozmawialiśmy, w pewnym momencie w mojej głowie pojawiło się niezbyt długie wspomnienie.


*Retrospekcja*

- Mam dość tej szkoły oraz tych ludzi co się w niej uczą. Głupia Daria i jej przyjaciółeczki, myślą że mogą mieć wszystko co chcą. Idiotki jedne - mówiłam sama do siebie. - Jeszcze te niecałe 4 miesiące i w końcu zaznam trochę spokoju.
- Lilianno, gdzie ty byłaś ? - usłyszałam ciężki głos ojca.
- W szkole, zajęcia dodatkowe dopiero mi się skończyły - odpowiedziałam.
- Jakie zajęcia ? - spytał mi się.
- Taneczne oraz muzyczne - odparłam.
- Weź się lepiej za normalną naukę, bo z tym swoim głupim hobby daleko nie zajdziesz.
- To niby kim mam być w przyszłości ? - zapytałam.
- Lekarzem, prawnikiem - odpowiedział.
- Jeszcze czego, nigdy nie będę pracować w szpitalu, a o prawniku to możesz sobie pomarzyć - burknęłam.
- Liliano jak ty się do mnie odzywasz, za karę siedzisz przez całe ferie w domu! - krzyknął wściekły mężczyzna.
- Chyba śnisz, nie będę siedzieć przez całe dwa tygodnie w domu, bo ty chcesz mi dać jakąś karę! - odkrzyknęłam na co mężczyzna uderzył mnie z otwartej ręki w twarz.
- Nienawidzę Cię! - wykrzyczałam po czym uciekłam do swojego pokoju.

*Koniec retrospekcji*

 - O mój boże - wyszeptałam, a oczy chłopaków spoczęły na mnie.
- Lily co jest? - pytanie Zayn'a przerwało chwilową ciszę.
- Przypomniało mi się jak Federic mnie uderzył - wymruczałam na tyle wyraźnie, że zespół usłyszał co powiedziałam.


~*~
Znowu podzieliłam rozdział na części, a to wszystko przez brak pomysłu :/
Jak pewnie zauważyliście bardzo mało jest dialogu, właśnie pro po dialogu chcecie żeby było go więcej czy mniej, a może po równo z opisem?
Komentujcie!
Werka <3

24 lis 2013

Rozdział 10 część 2

Rozdział 10 część 2

Rok: 2013

Miesiąc: Maj

Mieszkanie Lili

London

Uk

Poniedziałek 6.05.13 godzina 12:25

 Kilka dni temu wyszłam z szpitala, od tego momentu przypomniałam sobie tylko jak ze znajomymi wypiłam po raz pierwszy alkohol.

*Retrospekcja*

Razem z moją paczką idziemy do jednego z poznańskich klubów, na nasze szczęście Adamowi udało się załatwić podrobione dowody osobiste dzięki, którym wejdziemy na imprezę. Stojąc w kolejce niepewnie spogląda na mój ubiór, moja czarna sukienka podkreśla moją talię oraz uwydatnia moje piersi, czarne 8 cm szpilki dodają mi wzrostu dzięki, któremu nie wydaję się taka niska. Moje koleżanki wyglądają podobnie natomiast chłopacy, którzy tak naprawdę wyglądają na osiemnastolatków bądź też dziewiętnastolatków tak naprawdę mają siedemnaście. Niestety tylko ja w naszej grupie mam oficjalnie już dzisiaj skończone 16.
- Dowód - ostry głos ochroniarza wybudza mnie z rozmyślenia.
Niepewnie wyciąga plastikową kartę po czym podają ją mężczyźnie na co ten uważnie przygląda się mu. Po jakiś 30 sekundach oddaje mi dowód, a następnie wpuszcza mnie do klubu na co oddycham z ulgą.

*

Pijemy jeden drink za drugim, już nawet przestałam liczyć, co róż razem z naszą paczką wychodzimy na parkiet i tańczymy. Właśnie siedzę w boksie z Wiką oraz z Patrycją, które rozmawiają o facetach w klubie. Nie powiem nudny temat z ważywszy na to, że nikt się za nami nie ogląda.
- Lily idziesz z nami na fajkę? - pyta mnie Pati kiedy to razem z Wiktorią podnoszą się.
- Pewnie - odpowiadam i ruszam za nimi.

*Koniec retrospekcji*

 Nie za dużo sobie przypomniałam, ale zawsze coś, w ten sam dzień opowiedziałam o tym mojej rodzinie i prawdopodobnie przyjaciołach. Gdy tylko moja mama usłyszała co robiłam w wieku 16 lat od razu popatrzyła na mnie karcąco, a reszta śmiała się tylko.
 Obecnie lekarz zakazał mi jak na razie chodzić do szkoły oraz na treningi z piłki nożnej i tańca, do którego już chyba nie powrócę zważywszy na złamanie lewej nogi. Za kilka dni na szczęście będę mogła jechała na zdjęcie gipsu, który nie powiem za lekki to on nie jest. Po domu próbuję chodzić o kulach, ale jak tylko ktoś mnie zauważy to od razu pędzi do mnie i bierze na ręce mówiąc, że mam się nie przemęczać. Złoszczę się i to bardzo mówiąc im, że nie jestem małym dzieckiem, ale oni nic sobie z tego nie robią.
 Ogólnie wszyscy próbują mi pomóc, ale poprzez pracę nie mają zbytnio czasu, aby się mną zajmować. Mój tata wraz z Caroline wrócili do Bradford, Eleanor wróciła do Manchesteru na studia, dziewczyny ruszyły w dalsze koncertowanie tak samo jak One Direction. Jedynie zostały ze mną Danielle, mama oraz moja druga siostra.
 Siedzę właśnie w moim pokoju kiedy odczuwam narastający ból głowy, który zwiastuje kolejne wspomnienie.

*Retrospekcja*

- Lily do cholery jasnej masz natychmiast zejść na dół - krzyk mojego taty można usłyszeć w całym domu.
Przerażona schodzę po schodach w jak najszybszym tempie. Będąc już na parterze ruszam do kuchni, w której siedzi pijany ojciec.
- Tak? - pytam wchodząc do pomieszczenia.
- Ile razy mam Ci powtarzać, aby w całym domu był porządek? - pyta wściekły podchodząc do mnie z zaciśniętą pięścią.
- Nie wiem - odpowiadam przerażona ze świadomością, że znowu mi się oberwie.
- Nie wiesz? Śmieszna jesteś - mówi wymierzając mi z pięści w twarz.
Łzy formują się w moich oczach, a ból fizyczny zadany z kolejnymi ciosami jest niczym w porównaniu z bólem psychicznym.

*Koniec retrospekcji*

 Na samo wspomnienie odczuwam ból na całym ciele, nie wiem jak to wytrzymałam przez tak długi okres czasu, ale wiem, że bardzo często byłam przywożona do szpitala, a to przez złamane żebra bądź przez złamaną rękęNa całe szczęście to się skończyło i mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała przez to przechodzić. 

-*-
 Dodaję drugą część! Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Niestety chyba nie będę mogła pisać nic od pon-czw ponieważ mam w tym tygodniu dużo kartkówek i spr. Nie przeciągając dodaję! Komentujcie! Kocham <3 Werka ;*

12 lis 2013

Rozdział 10 część 1

Rozdział 10
Część 1

Rok 2013

Miesiąc: Kwiecień

Szpital,

Uk

London

14 Niedziela 01:35

 - Synku, chodzi o to - Pan Malik zatrzymał się, a następnie rozejrzał się w około próbując znaleźć odpowiednie słowa. - Lily ona.... Przeżyła, ale zapadła w śpiączkę. Ma złamaną lewą nogę oraz nie wiadomo kiedy się wybudzi. Lekarz oznajmił nam, że jeśli do 3 miesięcy się nie wybudzi to będą musieli ją odłączyć. Załamałem się, moja siostra, moja malutka siostrzyczka, ona musi się obudzić.

Tydzień później

21 Niedziela 19:57

 - Lily proszę, siostrzyczko obudź się - mówię trzymając małą rękę siostry w swojej dużej dłoni.
- Zayn, choć już, dzisiaj już nic nie zrobisz, a i tak zaraz przyjdzie pielęgniarka i powie, że jest koniec odwiedzin - powiedział Liam uśmiechając się do mnie smutno przy okazji kładąc mi na prawym ramieniu rękę.
 I jak na zawołanie do sali 215 weszła znana nam już wszystkim siostra oddziałowa.
- Chyba nie muszę nic mówić - odezwała się podchodząc do łóżka mojej siostry.
- Nie trzeba - mruknąłem.
- Nie martw się Zayn, twoja siostra jest bardzo silna, patrząc na wyniki już niedługo powinna się obudzić - powiedziała z uśmiechem patrząc mi w oczy.
- Na prawdę? - zapytałem z niedowierzaniem.
- Tak - przytaknęła - a teraz wynocha stąd, jest już po 20 - zaśmiała się delikatnie.
- Dobrze, dziękuję i do widzenia Cleo - powiedziałem z nadzieją w głosie.
- Do widzenia - pożegnała się reszta.
- Do widzenia chłopaki - odezwała się przepuszczając nas w drzwiach.

Trzy dni później

24 Środa 12:34

 - Doktorze! - wykrzyczałem szczęśliwy wybiegając na korytarz w poszukiwaniu lekarza.
- Tak? - zapytał się patrząc na mnie uważnie.
- Moja siostra, ona uścisnęła mi rękę - odpowiedziałem z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Panienka Lily? - dopytywał zdziwiony.
- Tak - rzuciłem naprawdę szczęśliwy.
- Ale to nie możliwe - wyszeptał mężczyzna sam do siebie.
- Jak to? - zapytałem.
- Chodźmy lepiej do Twojej siostry Zayn - powiedział, a następnie ruszył do sali, z której kilka minut wcześniej wybiegłem szczęśliwy.
 Wchodząc do środka mój wzrok padł na dziewczynę, która zaciekawiona rozglądała się po całej sali.
 - Dzień dobry Lilinno - przywitał się lekarz patrząc uważnie na dziewczynę.
 Ta zdziwiona spojrzała na niego, a następnie zapytała lekko zachrypniętym głosem:
 - Kim wy jesteście?
- Lily wiesz może jak masz na imię? - doktor delikatnie odwrócił się posyłając w moim kierunku współczujące spojrzenie.
- Z racji tego, że mówi pan do mnie Lily, to tak zapewne mam na imię - oznajmia mu głupio dziewczyna.
- Racja, wybacz za moją gafę. Lilianno możesz mi powiedzieć jakie jest Twoje ostatnie wspomnienie ?
- Moje piętnaste urodziny, kiedy chłopak ze mną zerwał - odpowiada dziewczyna smutno.
- W którym to było roku?
- 2010, a co?
- A wiesz jaki teraz jest dzień?
- Prawdopodobnie 4 sierpnia 2010 - mruczy, a my zdziwieni spoglądamy na nią.

*Oczami Lili*

 - Prawdopodobnie 4 sierpnia 2010 - mruczę, a ludzie, którzy znajdowali się w sali spojrzeli na mnie dziwnie.
- Córeczko, kochanie, ale teraz jest 21 kwietnia 2013 - słowa kobiety mnie wstrząsnęły.
- Jak to? - zapytałam.
- Podejrzewam, a raczej mam pewność, masz amnezję. Jeszcze nie wiem jaką, ale po wszystkich badaniach okaże się, w najlepszym wypadku pamięć powróci Ci do tygodnia, a w najgorszym nigdy nie powróci już wcale - oznajmił nam wszystkim doktor, tak na prawdę zmartwił i to poważnie.



*-*-*-*-*-*-*

Hej wiem, że nawaliłam i to bardzo, ale przepraszam za to i mam nadzieję, że mi wybaczycie. Tak na prawdę, to zapomniałam o tym blogu. Jak zauważyliście postanowiłam podzielić ten rozdział na części, chyba wiadomo z jakiego powodu. Moja wena na ten blog trochę szwankuje. Dobra to wszystko jak na teraz. Paaa! Werka <3

15 wrz 2013

Notka

 Wiem, że od dłuższego czasu nic nie dodawałam, ale nie miałam weny, obecnie pracuję nad rozdziałem, który za nic w świecie nie chce mi się udać. Jak na razie mam zapisane 2/6 strony. Nie wiem kiedy dodam, ale postaram się jak najszybciej. Buziaki Ronnie <3

8 sie 2013

Hej

Hej!

Zapraszam wszystkich na mojego nowego bloga o 1d, obecnie na stronce znajduje się prolog, ale jutro dodam bohaterów.


Ps. na razie nie mam nowego rozdziału na tego i drugiego bloga.

6 lip 2013

Rozdział 9

Rozdział 9


Rok: 2013


Miesiąc: Kwiecień


Park, mieszkanie Lily, ulica, szpital, gabinet 


UK/-----

Londyn/-----

13 Sobota 15:43



*Oczami Lily*


 Od ponad dziesięciu minut czekam w parku na Eliota i jego dziewczynę Jazzy, zasmucona siadam na najbliższej ławce po czym wyciągam telefon z kieszeni spodni. Odblokowuję go, a na moim wyświetlaczu ukazuje się zdjęcie chłopaków z One Direction, dziewczyn z LM, Danielle i Eleanor oraz moje siostry razem z rodzicami. Fotografia ta powstała jakiś czas temu w moim salonie, kiedy wszyscy byliśmy razem. Teraz coraz mniej czasu spędzamy ponieważ rodzice i siostry są w Bradford, chłopcy ledwo co wrócili z trasy, a dziewczyny tzw. Little Mix dopiero wyruszyły. Dan musiała wyjechać, ale mówiła że wróci 20-stego kwietnia, Eleanor obecnie jest w Manchester'ze na studiach.
 - Buuuu! - usłyszałam przez co podskoczyłam wystraszona, a aparat, który trzymałam cały czas w ręce upadł na trawę pod ławką. 
Podniosłam się z brązowej ławki po czym zebrałam z brudnej ziemi mój cały telefon, a następnie się odwróciłam i zauważyłam osoby, na które czekam.
- Eliot zabiję Cię kiedyś - mruknęłam nadal wystraszona.
- Zbyt bardzo mnie kochasz, żeby mnie zabić - uśmiechnął się po czym przytulił mnie mocno do siebie.

- Wmawiaj sobie - powiedziałam odrywając się od niego, a następnie przytuliłam szatynkę.
- Hej kochana - przywitała się ze mną dziewczyna na co uśmiechnęłam się szczerze.
- Hej Jazzy - odpowiedziałam.
- Długo na nas czekasz? - zapytał się zaciekawiony chłopak.
- Nie - odparłam szybko, a kąciki moich ust opadły lekko.

 Przez kilka długich godzin rozmawialiśmy na wszystkie możliwe tematy, niestety po pewnym czasie para zakochanych musiała wracać do domu. Pożegnałam się z nimi, a następnie ruszyłam powoli w stronę domu. Mijałam różne wystawy sklepowe z przeróżnymi rzeczami przechodząc przez główne ulice Londynu. Chwilę później znajdowałam się mojej ulicy. Przechodząc przez pasy zauważyłam światła świecące się w moim mieszkaniu. Zdziwiona obróciłam głowę o 90 stopni. Zatrzymałam się wystraszona, a przed moimi oczami ukazało się białe światło.


*Oczami Zayn'a* 

 Od ponad 30-stu minut czekamy na moją siostrę w jej mieszkaniu, znudzeniu bezczynnym siedzeniem rozmawiamy na błahe tematy. W pewnym momencie usłyszeliśmy głośny huk wydobywający się z dworu. Wystraszeni podnieśliśmy się szybko z naszych miejsc, a następnie podbiegliśmy do okna za którym widać było odjeżdżający czarny samochód. Odwróciłem lekko głowę od BMW, po czym zobaczyłem leżącą na ziemi postać. Przerażony wybiegłem najszybciej jak umiałem z domu, a następnie dobiegłem do leżącej osoby, którą okazała się moja siostra. Zauważając ją tam z mojego gardła wydał się pisk, a w oczach pojawiło się mnóstwo łez, którym dałem od razu spokój. Upadłem na kolana przed ciałem bardzo ważnej dziewczyny. Ułożyłem jej głowę na moich kolanach, a następnie usłyszałem Liam'a, który rozmawiał przez telefon z pogotowiem ratunkowym.
 - Lily - wyszeptałem płacząc.
- O mój Boże - usłyszałem przerażony krzyk Louis'a.
- Karetka już jedzie - oznajmił nam wystraszony głos Payna.
 Rozejrzałem się w okół i zauważyłem łzy spływające po twarzach moich przyjaciół. Następnie odwróciłem się w stronę leżącej Lilianny, która od jakiegoś czasu leży nieruchomo na brudnym asfalcie pośród jej własnej krwi.

Godzina później

 Od ponad 20-stu minut siedzimy pod salą operacyjną na wiadomość od kogokolwiek lecz nikt nam nie chce powiedzieć czegoś na temat mojej kochanej siostrzyczki.
 - Zayn powiadomiłem już twoich rodziców oraz dziewczyny - usłyszałem zachrypnięty głos Harry'ego, który non stop ocierał policzki z łez.
- Dziękuję - wyszeptałem, a następnie rozłożyłem lekko ramiona po czym poczułem ciało loczka wtulające się we mnie bądź moje w niego.
 Dlaczego? Dlaczego moja siostra? Dlaczego moja Lily? Pytałem w myślach lecz nikt mi nie odpowiadał. 


*Oczami Niall'a*

 Wpatrywałem się w błękitną przyprawiającą o gęsią skórkę ścianę. Odwróciłem swój wzrok, a moim oczom ukazał się widok wtulonego Zayn'a w Harre'go. Nie mogąc pozbyć się widoku krwawiącej dziewczyny na środku drogi, schowałem głowę w ręce ułożone na kolanach. Niecałą minutę później moje dłonie były mokre od łez wydobywających się spod moich powiek.

Jakiś czas później

 Usłyszałem hałas wydobywający się z korytarza. Zaintrygowany podniosłem wzrok, a następnie przetarłem oczy z łez. Chwilę później przy Nas znalazła się rodzina Malika oraz nasze bliskie przyjaciółki.
 - Kochanie - wyszeptała pani Malik próbując zdusić szloch lecz jej się to nie udało przez co z jej oczu wydobyły się łzy.
- Mamo - jęknął Zayn wpatrując się w swoją rodzicielkę, a chwilę później otoczył ją swoimi ramionami.

*Oczami Ktosia*

 Wpatrywałem się w przestrzeń tworzącą się za oknem w moim biurze, lecz wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Zaciekawiony podniosłem aparat do ucha, a następnie przyciskając zieloną słuchawkę odebrałem połączenie.
 - Robota wykonana szefie - usłyszałem głos mojego człowieka.
-  Nie żyje? - zapytałem zaciekawiony oraz szczęśliwy z pozbycia się smarkuli.
- Nie wiem - odpowiedział szybko, zbyt szybko jak na niego.
- Jak to kurwa nie wiesz?! - wykrzyczałem wściekły ściskając wolną rękę w pięść, a następnie uderzyłem nią w blat biurka.
- Szefie kazałeś mi się tylko nią dobrze zająć - wyszeptał przestraszony.
- Zająć się?! Miałeś ją zabić do jasnej cholery! - wściekły podniosłem się z wygodnego fotela przewracając go.
- Ale - zaczął lecz mu przerwałem.
- Jeżeli dowiem się, że ta smarkula żyje to możesz się pożegnać z rodziną. Zrozumiałeś?! - burknąłem.
- Tak jest szefie - odparł błyskawicznie.
- Mam nadzieję - mruknąłem rozłączając się.

 Co za ludzie, nawet prostą robotę nie umieją dobrze wykonać. Wszystko muszą spieprzyć/ Ta dziewczyna musi zniknąć z tego świata i to jak najprędzej. Inaczej będę musiał się ukrywać, a tego nie mam zamiaru nawet robić.

*Oczami Perrie*

 Siedzieliśmy przed salą Lilianny i czekaliśmy na lekarza, który może nam coś powiedzieć na temat stanu naszej przyjaciółki. Rodzina czarnowłosej siedziała na dość nie wygodnych krzesełkach non stop płacząc. Nie dziwię im się takiego zachowania, przecież tu chodzi o życie mojej nowej, ale za to jakiej przyjaciółki.

 Danielle oraz Eleanor siedziały pod ścianą cały czas wpatrując się w ścianę na przeciwko, a moje przyjaciółki z zespołu kręciły się po korytarzu nie mogąc przestać. Liam z Harry'm pocieszali Zayn'a, którego głowa spoczywała na moich kolanach. Natomiast Niall z Louis'em poszli po kilka kubeczków kawy dla nas wszystkich.

 - Przepraszam czy jest tu ktoś z rodziny Lilianny Rosalie Malik - z rozmyślenia wyrwał mnie zmęczony głos mężczyzny.
 Wszyscy zatrzymaliśmy się jak na jakieś polecenie i cierpliwie wpatrywaliśmy się w niskiego starszego pana.
 - Tak, jestem jej rodzicielką - odpowiedziała szybko matka Lily podnosząc się z niebieskiego krzesła.
- Dobrze, a czy mógłbym prosić panią do mojego gabinetu? - zapytał patrząc na nią za okrągłych okularów.
- Oczywiście - odpowiedziała kobieta.
 Trisha razem z mężem Yaser'em ruszyła jasnym korytarzem za lekarzem w białym kitlu. Nie mogąc oderwać od nich wzroku wpatrywałam się, aż nie zniknęli za brązowymi drzwiami z napisem Doktor Pablo Dreat.

20 minut później

 Podniosłam wzrok słysząc kroki zbliżających się kilku osób. Wpatrując się w zapłakane sylwetki rodziców mojego chłopaka oraz lekarza poczułam jak serce łamię mi się na tysiąc malutkich kawałków.

 - Mamo? - Zayn szybkim ruchem podniósł głowę z moich kolan, a następnie stał tuż przed swoimi rodzicami ocierając łzy z policzków. Niestety dużo to chłopakowi nie dało ponieważ chwilę później z jego czekoladowych tęczówek nadal wypływały świeże przezroczyste kropelki zwane potocznie łzami.
- Kochanie, Lily ... ona...  - zaczęła wybuchając płaczem.
- Synku, chodzi o to - Pan Malik zatrzymał się, a następnie rozejrzał się w około próbując odnaleźć odpowiednie słowa. - Lily ona....


-------------
 Przepraszam!
Znowu nawaliłam. Dodaję krótszy ponieważ nie wiem jak mam skończyć, do tego końcówkę zawaliłam. Niestety najbliższy rozdział możecie się spodziewać dopiero w sierpniu. 13-stego wylatuję z kraju i wątpię żebym miała internet i w ogóle czas. Mam nadzieję, że przez moje opóźnione rozdziały nie stracę czytelników. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie mnie bądź bloga tego, albo tego to zapraszam na http://ask.fm/Werka23
Buziaki Werka <3 :*

12 cze 2013

Niespodzianka

Mam dla Was malutką niespodziankę!
Ostatnio postanowiłam zrobić zwiastun opowiadania, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Link: 

Do następnego!
~
Ronnie :*

8 cze 2013

Rozdział 8

Rozdział 8

Rok 2013

Miesiąc: Marzec, Kwiecień

Moje mieszkanie, sklep, galeria

UK

London

22 Piątek godzina 19:56


 Siedziałam w salonie kiedy rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi, zdziwiona, bo przecież nie zapraszałam nikogo do siebie, a moi najbliżsi, których niedawno poznałam są na innym kontynencie bądź w innej części kraju. Wstałam z kanapy by po chwili wolnym krokiem ruszyć do drzwi po czym otworzyłam je przekręcając gałką. Kilka sekund później przed moimi oczami ukazały się dwie dziewczyny, jedna blondynką o figurze godnej modelki ubrana w szare leginsy oraz brązowy płaszczyk natomiast na stopach miała założone brązowe botki. Druga zaś nieco niższa od swojej znajomej szatynka ubrana w czarne rurki i zwykłą czarną zimową kurtkę oraz czarne kozaki. Zaintrygowana postanowiłam się odezwać.
 - W czymś mogę pomóc?- zapytałam uprzejmym głosem, spoglądając ciekawym wzorkiem na nieznajome mi dziewczyny.
- Cześć jestem Sophie, a to jest Lucy, dopiero się wprowadziłyśmy do domu obok i mamy do Ciebie malutką prośbę, mogłabyś nam powiedzieć gdzie znajduje się najbliższy sklep? - spytała blondynka uśmiechając się nieszczerze od ucha do ucha.
- Hej miło mi Lily jestem - przerwałam na chwilę - i tak jasne, jak chcecie to mogę Was tam podrzucić, bo w sumie sama bym musiała zrobić zakupy - odpowiedziałam z pokerową twarzą podając dłoń na przywitanie.
- Naprawdę mogłabyś ? - zapytała się dotąd milcząca Lucy, która wydaje się na pierwszy rzut oka lekko zagubiona.
- Jasne, wejdźcie - odparłam otwierając szerzej drzwi, a kąciki moich ust lekko drgnęły przez co się uniosły.
- Dziękujemy - odpowiedziała Sophie wchodząc razem z szatynką do środka mojego samotnego domu.
- Nie ma za co, wejdźcie może do salonu, ja w tym czasie pójdę założyć coś na siebie, macie ochotę na coś do picia ? - zapytałam z uprzejmością w głosie.
- Nie dziękujemy - opowiedziały razem.
 Pokiwałam lekko głową, a następnie udałam się na górę, po sweterek, który od razu na siebie zarzuciłam oraz torebkę, do której schowałam portfel, kluczyki, telefon i kilka innych drobiazgów. Schodząc po schodach usłyszałam cichą rozmowę dziewczyn, nie wiem czemu, ale poczułam jakby mnie obgadywały. Lekko zdezorientowana ubrałam kremowy płaszczyk do tego czarny szalik, jasną czapkę i tego samego koloru rękawiczki, a następnie na nogi założyłam ciepłe, czarne kozaki na płaskiej podeszwie.
 - Jestem już gotowa, więc możemy się pomału zbierać - powiedziałam wchodząc do salonu, gdzie siedziały dziewczyny.
- Tak, tak chodź Lucy - odezwała się Sophie wyrwana z zamyślenia, a po kilku sekundach wstała razem z jej przyjaciółką.
 Pokiwałam powoli głową nie rozumiejąc ich zachowania, nie zaprzątając sobie tym głowy ruszyłam do garażu upewniając, się że nieznajome idą za mną. Przechodząc koło drzwi, zakluczyłam je od wewnątrz, będąc w garażu przycisnęłam lekko guziczek na pilocie przez co samochód lekko zamrugał i został odblokowany. Wsiadając do samochodu zauważyłam, że szatynka ma zamiar usiąść z tyłu, a jej przyjaciółka ku mojemu zasmuceniu zasiada z przodu.

 - Skąd tak w ogóle pochodzicie ? - zapytałam je w trakcie ważenia pomarańczowych cudów, zwanych inaczej marchewkami.
- Z Polski, dokładnie to z Warszawy - odpowiedziała z przesadną uprzejmością szatynka spoglądając uważnie na Sophie.
- A ty Lily ? - spytała blondynka jakby od niechcenia, odwróciła na chwilę głowę w stronę wyjścia ze sklepu i skinęła ledwo zauważalnie głową by po chwili zwrócić swój wzrok ku mnie. Zaintrygowana skierowałam swoje oczy w stronę miejsca przypatrywania się Sophie.
- Z Bradford, ale przez kilkanaście lat mieszkałam w Polsce, dokładnie to w Poznaniu (nie wiem czy wcześniej pisałam gdzie) - mruknęłam krzywiąc się na wspomnienia z okresu mojego okłamanego życia.
 Dziewczyny tylko spojrzały się na siebie, a następnie kiwnęły ledwo widocznie głowami, zdezorientowana ruszyłam do przodu chcąc znaleźć się z daleka od nich. Niestety one podążyły za mną jak cienie.

 Szykując się do spania rozmyślałam nad nowo poznanymi dziewczynami, moje przeczucie mówiło mi, że źle robię zapoznając się z nimi. Chcąc zagłuszyć moje myśli opadam na miękką poduszkę, a po chwili moje oczy samoczynnie się zamykają i zapadam w głęboki sen.

  3.04 - Środa, 15:29

 Chodząc uliczkami Londynu moje nogi zaprowadzają mnie do galerii handlowej, w której znajduje się mnóstwo jak na tę porę ludzi. Nie spiesząc się wchodzę do pierwszego napotkanego sklepu, który okazuje się TOPSHOP'em. Z uśmiechem przeglądam wszystkie półki sklepowe, ale nic nie znajduję przez co moją twarz stopniowo opuszcza radość, a zastępuje ją smutek. Wychodząc ze sklepu spoglądam jeszcze na wystawę, moje spojrzenie ukazuje mi mnie w szybie Topshop'u. Moje oczy przeszywają mnie całą od czubka głowy, aż do stopu, a następnie jeszcze raz tym razem na odwrót. Kiedy moje spojrzenie trafia na czekoladowe zagubione i lekko przygaszone tęczówki zaczynam myśleć o otaczających mnie ludziach, których jak dotąd nie widziałam od około trzech-czterech tygodni.

 Przez ten cały czas moje nowe sąsiadki próbowały na siłę wepchnąć się do mojego życia, ale na szczęście nie udawało się im to. W szkole Max i ja nadal rywalizujemy, a Emma i jej świta próbują mi zniszczyć życie, poprzez wyrzucenie z drużyny, ale trener nie pozwala na to i niedługo po tym stałam się kapitanem. Moja poprzedniczka jest na tyle wściekła, że za każdym razem próbuje się mnie pozbyć, dogryza mi, rzuca kąśliwe uwagi oraz rozprowadza plotki, które na moje szczęście większość nie słucha. 

 Od kilku dni zaczynam się spotykać z Eliotem z drużyny siatkarzy, chłopak ten wydaje się trochę nadęty, ale przy bliskim poznaniu jest zupełnie na odwrót. Dziewiętnastoletni Kofrins jest wysokim ciemnym blondynem obciętym  podobnie do mojego brata. Jego tęczówki są kolory ciepłego brązu, chłopak ten ku mojej uldze jest miłym człowiekiem, tak samo jak jego rodzeństwo. Jego starszy o dwa lata brat Christian oraz młodsza o rok Mia mają oczy barwy niebieskiej, a Phoebe sześcioletnia dziewczynka jest kopią Eliota. Gdy tylko się na nich wszystkich spojrzy widać, że są ze sobą spokrewnieni. Rodzeństwo Kofrins jest ze sobą bardzo zżyte, rzadko się ze sobą kłócą dzięki czemu ich relacje są tak dobre.
 Chodząc tak po galerii moje nogi doprowadzają mnie do drzwi jednej z tutejszych kawiarenek. Zmęczona chodzeniem postanawiam wejść do środka, naparłam lekko na drzwi, a chwilę później zasiadam przy jednym z wolnych stolików. Nie minęła chwila, a przy stoliku pojawiła się miła i młoda jak na swój wiek brunetka, która podała mi menu i odeszła na sekundę, aby roznieść innym klientom karty z menu.
 - Dzień dobry, co podać ? - usłyszałam pytanie od dziewczyny, która wpatrywała się we mnie i czekała.
- Dzień dobry - odpowiedziałam uprzejmie spoglądając na kartę menu - poproszę gorącą czekoladę oraz kawałek sernika.
- Dobrze, coś jeszcze dla pani? - zanotowała szybko w swoim notesiku, a następnie spojrzała na mnie.
- Nie to wszystko - odparłam.
- Dobrze, za około 5 minut przyniosę pani zamówienie - oznajmiła chowając notesik i długopis do kieszeni w fartuchu z logiem kawiarenki.

 Popijając już zimną czekoladę rozejrzałam się po całym wystroju kawiarenki, w którym dominował kolor brązowy, ale również kremowy ze złotymi dodatkami. Ogólnie całe pomieszczenie, które jest normalnych rozmiarów stanowi kompozycję odcieni brązowego. Nie powiem spodobało mi się to. W końcu od najmłodszych lat uwielbiałam kolor kremowy, a przy brązowym, który właśnie idealnie pasuje do niego wyczuwa się magię. Tak magię, może to dziwne ale...

 Magia jest tylko jeśli w nią wierzysz. 
 

 8.09 - Poniedziałek 18:22

 Nie wiem czemu, ale czuję się normalnie zważywszy na to, że Eliot przedstawił mi dzisiaj swoją dziewczynę. Może to nawet dobrze, przecież mi się on nie podobał, co prawda chłopak jest mega przystojny, ale...

 - Lily! - usłyszałam krzyk dochodzący zza moich pleców.
 Odwróciłam się lekko, a moje oczy napotkały piątkę mężczyzn. Piątkę znanych na całym świecie, piątkę, która od niedawna jest dla mnie bardzo ważna. One Direction.
 - Zayn! - wykrzyczałam, a po chwili wisiałam w powietrzu przytulana do mojego o dwa lata starszego brata.
 - Tęskniłem - wyszeptał mi do ucha chłopak.
- Ja również - mruknęłam, a po policzku popłynęły kilka łez, oderwałam się od Zayn'a by przywitać się z resztą - Chłopcy, tęskniłam.
- Nie płacz, my też tęskniliśmy - odezwał się Liam przytulając mnie na powitanie, chwilę później w objęcia porwał mnie Louis, który poniósł mnie lekko.
- Schudłaś - odezwał się z pretensjami w głosie.
- Wcale, że nie - odparłam szeroko się uśmiechając, a szatyn opuścił mnie tak, że mogłam stanąć na własnych nogach.
- Lily! - wykrzyknął loczek przytulając mnie na powitanie.
- Harry! - odpowiedziałam mu tak samo przez co reszta się zaśmiała. Chwilę później z uśmiechem chłopak mnie puścił.
- Hej Lilka - odezwał się miękki głos blondynka tuż za moimi plecami, odwróciłam się powoli. W moje oczy od razu wyłapało niebieskie tęczówki chłopaka.
- Niall - wyszeptałam z zauważalną tęsknotą w głosie, przez co łzy, które cały czas mi płynęły spotęgowały się.
- Nie płacz - szepnął wycierając moje policzki od łez.

 20 minut później

 - Kiedy wróciliście ? - zapytałam zaciekawiona siadając pomiędzy moim bratem, a Niall'em na kanapie w salonie.

- Dzisiaj - odpowiedział spokojnym głosem Liam. - Jakieś dwie do trzech godzin temu - dopowiedział uśmiechając się szeroko.
- I dopiero mnie odwiedziliście wstydźcie się - odezwałam się udając obrażoną.
- Oj Liluś nie złość się - wyszeptał nad moim uchem Malik.
- A będę - mruknęłam, a chwilę później na moim brzuchu poczułam dwie ręce, które mnie łaskotały - Prz... przes... prestań. Za.. Zayn.. błagam. - błagałam wijąc się na kanapie.


-------------------------
Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam zbytnio czasu, mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba i do następnego!
Ronnie <3

12 maj 2013

Rozdział 7

Rozdział 7

Rok 2013

Miesiąc Marzec

Moje mieszkanie; Szkoła; Sala gimnastyczna

Kraj UK

Miejscowość London

18 Poniedziałek 7:45

 - Zaspałam, zaspałam - mówiłam sama do siebie biegając jak szalona po całym mieszkaniu.
 Spakowałam szybko zeszyty z nieodrobionymi zadaniami do torby, naciągnęłam jasne jeansy na tyłek, ubrałam białą bokserkę, a na to szary sweterek. Rozczesałam szybko włosy, po czym związałam je w niechlujnego koka, na stopy założyłam szybko białe skarpetki i beżowe buty emu. Wybiegłam z pokoju z torbą szkolną, torbą treningową, kluczami i telefonem w ręce. Przed wyjściem wbiegłam jeszcze do kuchni po jabłko i dwie butelki wody mineralnej, które spakowałam do torby. Wyszłam na korytarz, w którym założyłam kremowy płaszczyk, beżowy szalik i takiego samego koloru czapkę. Szybkim krokiem pokonałam odległość do garażu, tam wrzuciłam na tył samochodu torby, wsiadłam do auta. W środku włożyłam do stacyjki kluczyk, który momentalnie przekręciłam, włączyłam ogrzewanie i kliknęłam na pilot od garażu, który jak zwykle znajdywał się w samochodzie. Ostrożnie wyjechałam przed dom, ponownie kliknęłam na guzik od pilota i ruszyłam do szkoły. Kilkanaście minut później parkowałam przed szkołą, spojrzałam na godzinę w telefonie i uzmysłowiłam sobie ile zostało mi czasu do rozpoczęcia lekcji historii. Szybko wysiadłam z auta, zgarnęłam torby i zamknęłam samochód.
 - Jeszcze tylko dwie minuty, Lily zdążysz, ten stary gbur nie będzie musiał Cię wysyłać do dyrektora - mruknęłam biegnąc do głównego wejścia, przez które wchodzili uczniowie i nauczyciele mojej szkoły.
 Wbiegając do budynku udałam się do mojej szafki, w której po otworzeniu wrzuciłam torbę treningową oraz ciepłe okrycie. Zadzwonił dzwonek w tym samym momencie kiedy zamknęłam szafkę. Z torbą w ręce pobiegłam w stronę sali 116, która na moje nieszczęście znajdowała się na piętrze, otworzyłam drzwi sali od historii i powoli rozejrzałam się w koło wypatrując nauczyciela.
 - Jeszcze nie dotarł - oznajmił mi Max, który przyglądał mi się z ciekawością wymalowaną na twarzy.
- Ufff - mruknęłam i powoli ruszyłam do swojej ławki, która znajdowała się pod oknem tuż przed ławką Max'a i Jake'a.
 Zajęłam swoje miejsce w tym samym momencie kiedy nasz nauczyciel Stefan Klenc wszedł do klasy.
 - Dobry - burknął nawet na nas nie spoglądając.
- Dzień dobry - przywitaliśmy się z grzeczności.
- A temu co, żona mu nie daje - mruknęłam pod nosem.
- Widocznie nie - odpowiedział mi Jake śmiejąc się.
- Albo jego kochana córeczka coś wymyśliła znowu - podał swoją propozycję Max.
- Kim tak w ogóle jest jego córka? - spytałam się zaciekawiona.
- Jego córka to Emma, jest kapitanem drużyny czirliderek, powinnaś to wiedzieć Lily - oznajmił mi Max.
- Nadal nie wiem kto to - odparłam.
- Przyjaźni się z Samanthą Frey - powiedział.
- Tą laskę akurat znam, kapitan drużyny piłkarskiej kobiet. Ta Sam jest jakaś dziwna, w końcu to blondynka nie obrażając blondynek - rzuciłam kończąc pogawędkę o dwóch przyjaciółkach, a po chwili odwróciłam się w stronę tablicy, na której obecnie znajdował się tylko temat lekcji pt. "Wojna o niepodległość stanów zjednoczonych".
 Znudzona wypakowałam z torby zeszyt, książkę oraz piórnik, z piórnika wyciągnęłam niebieski długopis, a następnie otworzyłam zeszyt na ostatniej zapisanej stronie. Zapisałam temat lekcji po czym wyciągnęłam z torby małe słuchawki do uszne, rozplątałam kabelek. Podłączyłam do Ipada i włożyłam je do uszu puszczając piosenkę Rihanny - Stay. W myślach śpiewałam tekst tak dobrze mi znanej piosenki, że nawet nie zauważyłam, a się skończyła i po niej w słuchawkach wydobyła się mi nie znana nuta, wsłuchałam się w tekst:
Liam:
Can't ever get it right
No matter how hard I try
And I've tried

Zayn:
Well I put up a good fight
But your words cut like knives
And I'm tired
As you break my heart again this time

All:
Tell me I'm a screwed up mess
That I never listen listen
Tell me you don't want my kiss
That you need your distance distance
Tell me a anything but don't you say he's what you're missing baby
If he's the reason that you're leaving me tonight
Spare me what you think and

Liam:
Tell me a lie
Well you're the charming type
That little twinkle in your eye
Gets me every time

Harry:
And well there must have been a time
I was the reason for that smile
So keep in mind

Liam:
As you take what's left of you and I

All:
Tell me I'm a screwed up mess
That I never listen listen
Tell me you don't want my kiss
That you need your distance distance
Tell me a anything but don't you say he's what you're missing baby
If he's the reason that you're leaving me tonight
Spare me what you think and

Liam:
Tell me a lie

Zayn:
Tell me a lie

Liam:
Tell me a lie

Zayn:
Tell me a lie
Tell me I'm a screwed up mess
 That I never listen listen 

All:
Tell me you don't want my kiss
That you need your distance distance
Tell me a anything but don't you say he's what you're missing baby
If he's the reason that you're leaving me tonight
 Spare me what you think and

Liam:
 Tell me a lie


Zayn:
 Tell me a lie 


Liam:
 Tell me a lie 


Zayn: 
 Tell me a lie 


Liam: 
Tell me a lie

 Zdziwiona spojrzałam na swojego Ipada, a tam ukazał mi się pięć mordek szczerzących się do aparatu. Uśmiechnęłam się lekko, a po chwili usłyszałam dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Zamyślona spakowałam moje rzeczy do torby i ruszyłam do wyjścia z klasy. Wchodząc na korytarz rozejrzałam się w koło i kiedy nie nie przykuło mojej uwagi ruszyłam do schodów na parter. Będąc już na najniższym poziomie szkoły podeszłam do mojej szafki, do której schowałam historię, a wyjęłam matematykę, a następnie udałam się do sali 021.


 Właśnie kończyłam trzecie okrążenie kiedy zobaczyłam, że przyjaciółka Sam, próbuje mi podłożyć nogę, nie powiem wkurzyłam się. Ledwo co udało mi się ją wyminąć, zatrzymałam się chwilę za nią po czym odwróciłam się w stronę Emmy córki historyka.
 - Czego ty chcesz ode mnie ? - spytałam się stając przed nią.
- Ja ? - zdziwiła się.
- Nie tej ja, oczywiście że ty ? - burknęłam.
- Nie wiem o co ci chodzi laska - mruknęła rozglądając się na boki.
- Nie wiesz? Śmieszna jesteś tyle ci powiem - oznajmiłam i odeszłam od niej.
- Suka - powiedziała dziewczyna.
- Co ty powiedziałaś? - zatrzymałam się, a następnie odwróciłam się do niej twarzą.
- Ja nic? - odpowiedziała zdenerwowana.
- Mam taką nadzieję - oznajmiłam i odeszłam od niej.

 Wkurzona rozpoczęłam rozgrzewkę, w której wykonałam takie ćwiczenia jak skip a oraz c, skłony zwykłe oraz z pogłębieniem, wymachy ramion, przeplatankę bokiem oraz wiele wiele innych. Po rozgrzewce doszłam do reszty dziewczyn, które obecnie rozmawiały z panią Tempric.
 - To tak podzielcie się na cztery drużyny i gramy w siatkówkę - oznajmiła nauczycielka wf.
 Siatkówka jedna z kilku dyscyplin sportowych, których nie cierpię, już wolałabym zagrać w koszykówkę chociaż też nie lubię.
 - Wybieram Lily - oznajmiła Janet.
- Co? - mruknęłam rozproszona, a po chwili przypomniało mi się, że dziewczyna wybiera składy do gry.

 - Punkt dla drużyny Janet, Lily wchodzisz na zagrywkę! - krzyknęła wuefistka.
Powolnym krokiem ruszyłam na miejsce zagrywającej, stojąc na właściwej pozycji Emily podała mi piłkę. Przygotowana podrzuciłam lekko piłkę, a następnie uderzyłam w nią z otwartej ręki. Moje spojrzenie podążyło za piłką, która leciała nie za wysoko, ale tak że przeleciała nad piłką i upadła na wolne miejsce obok Emmy.
 - 25:23 drużyna Janet wygrywa! - krzyknęła pani Tempric, a po chwili na mnie naparło kilka ciał przez co upadłam na ziemię razem z dziewczynami z drużyny.


-----

 Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam pomysłu co napisać. Poprawiłam fizykę ! na 5 i 4 aaaaaaaaaaaaa! Macie jakieś plany na wakacje? Następny spróbuję dodać szybciej :) Mam nadzieję, że Wam się podoba. Chcecie, aby 1D pojawili się już w kolejnym rozdziale czy jeszcze poczekać?
 Ronnie <3

23 kwi 2013

Rozdział 6

Rozdział 6

Rok 2013

Miesiąc Marzec

Moje mieszkanie, Studio BatelBit

Kraj UK

Miejscowość London

16 Sobota godzina 13:48

 - Lili wstawaj !
- Lilianno masz natychmiast wstawać!
- Lilianno Rosalie Malik wstawaj i to już ! - Usłyszałam krzyk mojej rodzicielki z dołu.
- Wstaję już ! - odkrzyknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w pierzynę.
 Nie minęło nawet pięć minut, a do mojego pokoju wkroczyła Naomi z bojową miną. Spojrzałam na dziewczynkę, która mi się uważnie przyglądała.
- Nami wskakuj - szepnęłam podnosząc kawałek kołdry.
 Dziewczynka z uśmiechem wpełzła pod ciepłą kremową pościel, a następnie przytuliła się do mnie lekko.
- Kocham Cię - powiedziała całując mnie w policzek.
- Och, skarbie. Ja Ciebie też kocham - odpowiedziałam i ucałowałam ją we włosy.
- Mamusia mówi, że masz wstać - szepnęła dziewczynka uśmiechając się szeroko.
- Wstaniemy, wstaniemy, ale nie teraz - odparłam, a następnie zamknęłam oczy i pogrążyłam się w śnie.

 Rozglądałam się na boki idąc ulicą, co chwilę mijali mnie spieszący się ludzie. Najdziwniejsze z tego jest to, że wszyscy podążali w kierunku, z którego przyszłam. Nieco zdziwiona przyspieszyłam swoje tempo.
- Uciekaj, uciekaj - krzyknęło do mnie jakieś stare małżeństwo.
 Zobaczywszy Max'a przystanęłam na chwilę, odczekałam kilka sekund, a chłopak stanął przy mnie mówiąc, abym uciekała.
- Po co ? - zapytałam się.
- Uciekaj, Lily uciekaj - odpowiedział ciągnąc mnie za przed ramie, zdziwiona wyrwałam się mu i spojrzałam przed siebie, a tam zobaczyłam...

- Lilianno, Naomi oraz Caroline wstawać i to migiem - wyrwał mnie ze snu głos mamy.

- Już wstaję - powiedziałam nie otwierając oczu.
- Właśnie widzę jak wstajesz - odparła.
- Mamo - jęknęłam, kiedy poczułam jak moje ciało zostało pozbawione ciepłego okrycia.
- Lily, jest już 15:05 jeśli chcesz zdążyć na trening to radzę ci natychmiast wstać - mruknęła rodzicielka stojąc nade mną.
- Co ? - zdziwiona szybko wstałam z łóżka, a następnie pobiegłam do garderoby po strój na dzisiejszy dzień.
 Z rzeczami w ręce pognałam do łazienki, w której wzięłam szybko orzeźwiający prysznic, ogarnęłam twarz oraz włosy, wy balsamowałam ciało, a następnie ubrałam strój na dzisiaj.


 Wychodząc z łazienki spojrzałam na łóżko, na którym spały moje siostry, zdziwiłam się, ponieważ z tego co pamiętam to tylko Naomi kładła się koło mnie dzisiaj. Nie zaprzątając sobie tym głowy weszłam jeszcze raz do garderoby, z której wzięłam ciuchy na trening i spakowałam je do torby, w której miałam zapasową kosmetyczkę i ręcznik.



 Schodząc po schodach weszłam do kuchni, z lodówki wyjęłam dwie butelki wody mineralnej niegazowanej, a z koszyczka na owoce wzięłam do ręki jabłko, wchodząc do garażu przegryzałam owoc. Wsiadając do mojego auta odłożyłam torby na tylne siedzenie. Włożyłam kluczyk do stacyjki, a chwilę później wyjeżdżałam na ulice Londynu. Po piętnastu minutach jazdy dojechałam do studia tanecznego, wysiadłam z samochodu, a następnie zabierając torbę zakluczyłam auto. Wchodząc do szatni przywitałam się z dziewczynami, przebrałam się szybko, a następnie ruszyłyśmy do sali. Tam przywitałam się z resztą znajomych, pogadaliśmy chwilę i zaczęliśmy się rozciągać.
 - Lily - usłyszałam głos Daniela.
- Tak ? - zapytałam.
- Idziesz z nami na imprezę ? - odpowiedział pytaniem.
- Dzisiaj nie mogę - odparłam.
- Dlaczego ?
- Rodzice z moimi siostra jutro jadą do Bradford i chcę spędzić z nimi ostatni dzień - oznajmiłam smutniejąc.
- Uśmiechnij się, najwyżej skoczysz z nami w przyszłym tygodni - powiedział na co przytaknęłam mu uśmiechając się od ucha do ucha.
- Dzień dobry kochani ! - krzyknęła szczęśliwa pani Black.
- Dzień dobry - krzyknęliśmy chórem.
- Rozciągnęliście się ? - spytała Jasmine.
- Tak - odpowiedziała większość naszej grupy.
- To dobrze, dzisiaj zaczniemy całkiem nowy układ i w trochę innym stylu, a mianowicie zatańczymy do piosenki Will.i.am ft. Britney Spears - Scream and Shout - oznajmiła.
 Zdziwiłam się lekko, z tego co mówił mi Daniel rzadko kiedy Pani Black wymyślała im choreografię do innych stylów. Po niecałych dwóch godzinach zatańczyliśmy idealnie, zmęczeni usiedliśmy na podłogę.


 - Kochani to wszystko na dzisiaj, na następnych zajęciach wytłumaczę Wam o co chodzi ze zmianą stylu, a teraz zmykajcie udanego weekendu - powiedziała uśmiechnięta i ruszyła do swojej szatni.
- Do widzenia - krzyknęliśmy, wstaliśmy z ziemi, a następnie udaliśmy się do szatni, tam wzięłam torbę z ręcznikiem, kosmetyczką oraz z moimi ciuchami weszłam do łazienki. Wchodząc pierwsza zagwarantowałam sobie szybszy powrót do domu, natomiast reszta będzie musiała trochę poczekać, ponieważ w studiu są trzy łazienki damskie z prysznicami. Rozebrałam się by po chwili wejść pod prysznic, tam włączyłam ciepłą wodę i zaczęłam się szybko myć. Po 15 minutach wyszłam już ogarnięta z łazienki, pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam z szatni.
- Lily - odezwał się Daniel, który czekał na mnie przed szatnią.
- Pewnie - odpowiedziałam na nie zadane mi pytanie.
- Skąd wiesz o co chcę Cię poprosić ? - zapytał się patrząc mi prosto w oczy.
- Jak mniemam chcesz, abym odwiozła Cię do domu, czyż nie ? - odpowiedziałam pytaniem lustrując go wzrokiem.
- To prawda, ale jak ?
- To proste, w czwartek też o to prosiłeś - oznajmiłam mu ruszając do wyjścia ze studia tanecznego BatelBit.
- Rzeczywiście - mruknął po czym ruszył za mną.
 Wyszliśmy ze studia, wsiedliśmy do mojego samochodu, kładąc torby na tylne siedzenia. Włożyłam kluczyk do stacyjki, a po chwili wyjeżdżałam z parkingu przed studiem. Przemierzałam ulice z prędkością 50 km/h, nie spiesząc się dojechałam pod dom, Keys'a. Chłopak podziękował za podwózkę, a następnie wysiadł biorąc torbę treningową i ruszył do domu machając mi na do widzenia. Nie tracąc czasu ruszyłam spod jego posiadłości, by wkrótce zajechać do mojego domu. Po piętnastu minutach jazdy zajechałam pod mój dom, wysiadłam z samochodu, zakluczyłam auto wyciągając wcześniej torbę treningową i skierowałam się do domu.
 - Lily, Lily! - usłyszałam krzyki mojej siostry tuż po wejściu do domu.
- Tak ?
- Pójdziesz ze mną na spacer ? - spytała mi się malutka.
- Pewnie - odpowiedziałam z uśmiechem.
 Rozebrałam się z ciepłych ubrań uprzednio kładąc torbę obok.

------
Przepraszam, że dopiero rozdział się pojawił, ale miałam ostatnio zawalone dni. Dzisiaj krótszy, ale następny tym razem postaram się napisać dłuższy. Nie wiem kiedy następny, ponieważ jutro i w czw mam spr dwa spr z matmy, do tego poprawa z fizyki, oraz muszę napisać referat na towaroznastwo więc do następnego ! :*
Ronnie <3

14 kwi 2013

Rozdział 5

Rozdział 5

Rok: 2013

Miesiąc: Marzec

Szkoła, sklep & moje mieszkanie

Kraj: UK

Miejscowość: London

15.04 Piątek

 Za dwa dni znowu zostanę sama, rodzice postanowili wrócić do Bradford w niedzielę popołudni. Gdyby nie szkoła Caroline oraz praca taty to by jeszcze zostali, niestety szef dał tacie wolne do końca tygodnia. W szkole chodziłam struta, przez co jeszcze bardziej docinaliśmy sobie z Maxem. Z moim bratem i jego znajomymi nie widziałam się od poznania, ponieważ zespołu miały próby do koncertów, nagrania oraz sesje. W prawdzie mówiąc nie chcę się zbytnio wychylać, ale też nie mam czasu, ponieważ nauczyciele się na nas uwzięli do tego treningi w piłkę nożną oraz zajęcia tańca, na które zapisałam się we wtorek do studia BatelBit. Zajęcia te odbywają się we wtorki, czwartki i soboty od godziny 16 do 18. Zazwyczaj tańczymy style uliczne, ale zdarza się też, że nasza choreografka pani Jasmine Black każe nam tańczyć do popu, rocku czy też innych gatunków muzycznych.
 - Lilianno proszę mi powiedzieć coś o ekspansji kolonialnych państw europejskich w XVII i XVIII wieku - nauczyciel spojrzał na mnie lekko zdenerwowany.
- yy - mruknęłam cicho.
- Dostajesz jedynkę oraz uwagę do dziennika - odezwał się surowym głosem.
- Ale za co ? - spytałam się.
- Za nieuważanie na lekcji oraz za brak odpowiedzi na moje pytanie - odpowiedział, a następnie odszedł.
- Kurwa - mruknęłam cicho.
- Coś mówiłaś panno Malik ?
- Nie - odpowiedziałam po czym uśmiechnęłam się sztucznie.


 - Sam podaj piłkę do Lily - rozkazał trener.
 Dziewczyna nie zareagowała tylko dalej biegła z piłką do bramki. Już miała zamiar strzelać lecz Kate odebrała jej piłkę, a następnie ruszyła do ataku. Chcąc czy nie ruszyłam za dziewczyną, a chwilę później trener ogłosił gwizdkiem koniec gry.
- Samanto dlaczego nie podałaś do Lilianny piłki kiedy Cię o to prosiłem ? - zapytał się Wolf.
- Zepsuła by akcję, więc stwierdziłam, że sama ją rozegram - odpowiedziała mu Frey z kpiarskim uśmiechem.
- Jak widać piłkę odebrała Ci Kate, następnym razem słuchaj się mnie zrozumiano? - zarządził trener.
- Tak jest trenerze - burknęła mu wściekła.
- Na dzisiaj to koniec, widzimy się w poniedziałek - oznajmił nam po czym ruszył do pokoju wuefistów.


 Właśnie ubierałam buty kiedy przede mną stanęła Sam z dziewczynami. Nie zwracając na nie uwagi ubrałam buty, chwyciłam do ręki torbę i już miałam ją wymijać kiedy dziewczyna złapała mnie za przedramię.
- Czego ? - mruknęłam.
- Ja rządzę tą szkołą więc lepiej mi nie wchodź w drogę, bo inaczej będzie z tobą marnie, zrozumiano ? - odezwała się ze swoim przesłodzonym głosem.
- Nawet nie mam zamiaru wchodzić takiej lalce w drogę - powiedziałam po czym zdjęłam jej rękę z mojego ciała i wyszłam z szatni.
 Stojąc przed samochodem, zauważyłam jak Sam mierzy mnie wzrokiem, spojrzałam się w jej oczy, a następnie pomachałam i wsiadłam do auta odkładając torbę na siedzenie pasażera. Odpaliłam audi q7 i ruszyłam do pobliskiego marketu. Zaparkowałam pod Asdą, wyszłam z samochodu i weszłam do sklepu. Chwyciłam pusty wózek, a następnie idąc alejkami wrzucałam przeróżne produkty do mojego obecnego pojazdu. Będąc przy alejki ze słodyczami spotkałam Perrie z Jade, które wykłócały się o smak czekolady.
- Hej - odezwałam się stojąc za nimi.
- Boże Lili nie strasz nas - szepnęła Pezz odwracając się w moją stronę.
- Z orzechami jest lepsza - powiedziałam spoglądając na czekolady, które trzymały przyjaciółki z zespołu.
- Ha ! mówiłam, że orzechowa jest najlepsza - odezwała się dotąd milcząca Jade patrząc na blondynkę.
- I ty Lilianno przeciwko mnie - twarz Edwards posmutniała.
- Wybacz Pezz, a tak w ogóle to nie lepiej wziąć tą i tą ? - spytałam się.
- Dobry pomysł, czemu  na to nie wpadłyśmy - powiedziała promieniejąc.


 - Jedziecie ze mną? - spytałam się dziewczyn.
- W sumie możemy - odpowiedziała Thirlwall.
- I tak wszyscy są u ciebie więc z chęcią pojedziemy - dopowiedziała blondynka.
- Jak to u mnie ? - po raz kolejny się zapytałam.
- Jutro chłopcy wyjeżdżają na kilka dni do USA i Zayn chciał się pożegnać z rodziną - odpowiedziała mi Perrie, a uśmiech zszedł z jej twarzy.
- Dobrze wiedzieć - odparłam wsiadając do samochodu.


 Do mojego domu jechałyśmy z około 15 minut, wysiadając wzięłyśmy wszystkie siatki z zakupami oraz moją torbę, a następnie weszłyśmy do domu. Tam przywitałyśmy się ze wszystkimi krzycząc krótkie: Hej. Zakupy położyłyśmy w kuchni, a następnie rozebrałyśmy się z kurtek, czapek, szali oraz butów. Przeprosiłam na chwilę dziewczyny i ruszyłam z torbą do mojego pokoju, tam szybko wyciągnęłam z garderoby czyste ubrania oraz bieliznę. Z rzeczami oraz torbą udałam się do łazienki, przyniesione rzeczy odłożyłam na szafkę, rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Wychodząc z łazienki już odświeżona rozczesywałam mokre włosy, spoglądając w lustro poprawiłam bluzkę :


 Zeszłam po schodach z szczotką w ręce, weszłam do salonu, w którym siedzieli moi rodzice, Caroline i Naomi, One Direction, Little Mix oraz Danielle z Eleanor. Wszyscy byli skupieni na telewizorze, więc nawet nie zauważyli, że przyszłam.
- Hej wszystkim - przywitałam się jeszcze raz z gośćmi.
- Cześć - odpowiedzieli spoglądając na mnie.
- Lilianno Rosalie Malik co ty masz na sobie - odezwał się Louis spoglądając na moją bluzkę w czarne paski.
- Z tego co wiem to ciuchy - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Ściągaj natychmiast tą bluzkę - odparł mrużąc oczy.
- Nie, a  tak w ogóle to czemu miałabym ściągnąć ją ? - spytałam się.
- Paski są moje i tylko moje - powiedział.
- Wybacz, ale z tego co wiem to wolny kraj i będę ją nosić tak długo jak będzie mi się to podobać - mruknęłam uśmiechając się przesłodko, a następnie usiadłam obok Dani i Niall'a, ponieważ tylko tam było wolne miejsce.
- Pfff nie gadam z tobą - burknął odwracając się do mnie plecami, a wszyscy zebrani się zaśmiali.
 Rozczesywałam włosy kiedy ktoś nagle wyciągnął mi z ręki szczotkę, odwróciłam się w stronę złodzieja, którym okazał się Horan. Zmrużyłam oczy wyciągając rękę po szczotkę, a ten ruchem dłoni pokazał mi abym odwróciła się do niego plecami. Milcząc wykonałam polecanie, a po krótkiej chwili chłopak zanurzył różową szczotkę w moich czarnych włosach. Po 15 minutach moje włosy zdobił warkocz zrobiony przez Tomlinsona, który wepchnął się kilka minut temu między mnie i Niall'a.


- Dziękuję - odezwałam się na co chłopak uśmiechnął się.
- Proszę - odparł krótko usadawiając się z powrotem obok swojej dziewczyny.
- Lou, a mi też zrobisz warkoczyka ? - spytała się słodko Naomi.
- Jasne - rzucił, a dziewczynka szczęśliwa usadowiła mu się na kolanach.
 Podałam Tomlinsonowi moją różową szczotkę do włosów, a po krótkiej chwili mały aniołek miał skończoną fryzurę.


 Spojrzałam na godzinę w telefonie, który wskazywał drugą w nocy, zmęczona walnęłam się ręką w głowę. Ułożyłam się trochę wygodniej, a po chwili zaczęłam rozmyślać o całym moim życiu. W końcu nie codziennie dowiaduję się o tylu rzeczach na raz. Gdyby nie porwanie moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, może lepiej, a może gorzej. Zayn możliwe, że nie poszedłby na kasting do X-Factora i nie poznałby tych, którzy Go obecnie otaczają. Ja natomiast, nie grałabym w piłkę nożną, możliwe że nawet bym nie tańczyła. Ogólnie moją przygodę z tańcem rozpoczęłam w wieku 10 lat, kiedy Frederic zostawiał mnie na bardzo długo samą. Kilka razy byłam sama w nocy przez co umierałam ze strachu, pewnego dnia wyszłam rano z domu i chodząc po osiedlu napotkałam grupkę osób, którzy tańczyli. Nie powiem, bo spodobało mi się to jak wykonywali różne ruchy



-----
Dzisiaj trochę krótszy :)
Mam nadzieję, że się podoba i do następnego! :)
Ronnie <3

10 kwi 2013

Rozdział 4

Rozdział 4

Rok: 2013

Miesiąc: Marzec

Moje mieszkanie/Szkoła

Kraj: UK

Cztery dni później.

 Schodząc po schodach usłyszałam jak ktoś krząta się w kuchni, zdziwiona przyspieszyłam trochę, a po chwili zauważyłam tam moich rodziców.
 - Dzień dobry, czemu nie śpicie ? - zapytałam się.
- Dzień dobry słoneczko, postanowiłam przyszykować śniadanie - odparła mama, a tata się tylko uśmiechnął.
- Nie musiałaś - odparłam.
- Wiem, ale chciałam, siadaj zrobiłam naleśniki - poinformowała mnie rodzicielka.

 Dziesięć minut później stałam przed lustrem, ruchem ręki zgarnęłam mój czarny krótki płaszczyk, poprawiłam okulary - kujonki, które założyłam dla ozdoby. Na uszy założyłam nauszniki, szyję obwiązałam kominem, a na ręce założyłam rękawiczki bez palców. Z łóżka zgarnęłam czarną torbę z pumy, w której znajdowały się wszystkie książki i zeszyty. Zbiegłam po schodach, przed wyjściem założyłam czarne buty.
 Pożegnawszy się z rodzicami, którzy oglądali telewizję ruszyłam do garażu, a następnie wsiadłam do samochodu i odjechałam. Do szkoły nie miałam daleko, 15 min jazdy, na parkingu szkolnym znalazłam się za pięć ósma. Powoli wysiadłam z samochodu wcześniej zabierając torebkę, zakluczyłam drzwiczki auta, po czym ruszyłam do budynku. Wchodząc do tutejszej wyższej szkoły, wszyscy się za mną oglądali, w końcu rzadko się widuje nową uczennicę, która przybywa w trakcie drugiego semestru. Idąc korytarzem dotarłam do sekretariatu, tam dostałam od jednej z pań kluczyk od szafki z kodem oraz plan lekcji z mapką szkoły. Podziękowałam wychodząc na pusty korytarz, spojrzałam na kluczyk, który oznaczony był liczbą 274, a następnie powędrowałam do mojej nowej szafki. Kilka minut później opróżniłam prawie całą torbę z książek i zeszytów, po czym udałam się na lekcję historii, którą będę mieć z panem Stefanem Klenc. Zatrzymałam się przed drzwiami sali 116, zapukałam lekko, a następnie weszłam spokojnym krokiem do środka.
 - Dzień dobry - odezwałam się do mężczyzny, który na samym wstępie nie przypadł mi.
- Dla kogo dobry to dobry - mruknął.
 Zdziwiona popatrzyłam na niego.
- Dlaczego się spóźniłaś, co ? - spytał mi się. 
- Byłam w sekretariacie, ponieważ miałam odebrać plan lekcji - odpowiedziałam spokojnym głosem, zauważając, że wszyscy się na nas patrzą. 
- A więc to ty jesteś nową uczennicą, przedstaw się - rozkazał.
- Nazywam się Lilianna Rosalie Malik, ale wolę Lily-Rose - oznajmiłam.
- Czym się interesujesz bądź zajmujesz - udawał zainteresowanego.
-  Śpiewam, piszę teksty, komponuję, gram na gitarze i pianinie, tańczę, a interesuję się piłką nożną - odpowiedziałam.
- Hahah, ty i piłka nożna hahahha śmieszne, może jeszcze tańczysz balet co ? haha - usłyszałam śmiech jednego z umięśnionych chłopaków.
- Przykro mi, że cię rozczaruję, ale niestety nie tańczę baletu tylko B-boying, locking, popping, House, Crapm, Baltimore, Waacking i obecnie się uczę Oldschool dla twojej wiadomości - powiedziałam uśmiechając się sztucznie.
 - Uuuuuu - zabuczała klasa w stronę mięśniaka.
- Cisza ! Malik siadaj gdzieś gdzie jest wolne, a ty Max uspokój się inaczej dostaniesz jedynkę - krzyknął zdenerwowany Klenc.
 Normalnym krokiem podeszłam do jedynej wolnej ławki w całej klasie, na moje nieszczęście znajdowała się ona przed Max'em. Sztucznie się uśmiechając zajęłam jedno z dwóch wolnych miejsc, a następnie wyciągnęłam zeszyt i książkę od historii. Udając, że słucham nauczyciela rozglądałam się po całej klasie. Przed końcem lekcji poczułam kopnięcie w krzesło, wkurzona odwróciłam się do szczerzącego się chłopaka, którym okazał się Max.
-  Czego? - mruknęłam.
- Na ostatnich lekcjach mamy w-f księżniczko - oznajmił mi.
- No i ? - spytałam podenerwowana.
- Zobaczymy czy na prawdę umiesz grać w piłkę - uśmiechnął się złośliwie. 
- Uważaj, bo mogę być lepsza od Ciebie - powiedziałam.
 Chłopak chciał już coś powiedzieć lecz zdzwonił dzwonek, spakowałam wszystkie rzeczy, a następnie udałam się do wyjścia. 

 Przebierałam się właśnie w strój sportowy gdy usłyszałam dźwięk oznajmiający dostanie sms. Założyłam zwykłą białą bokserkę, z torby wyciągnęłam telefon po czym odczytałam wiadomość od mamy

Lily razem z tatą jedziemy pozałatwiać kilka rzeczy, mogłabyś zawieść dziewczynki do Zayn'a po szkole ? Mama xx

Nie zastanawiając się odpisałam pospiesznie na sms.

Dobrze. Lily xx

 Założyłam adidasy, a następnie ruszyłam za dziewczynami na zbiórkę. Nie minęło pięć minut, a cała nasza klasa stała przed parą nauczycieli w-f. 
- Dziewczynki, razem z panem Wolf'em postanowiliśmy, że zagramy w piłkę nożną. Podzielcie się proszę na grupy mieszane - oznajmiła nam pani Tempric.
  Po pięciu minutach drużyny zostały podzielone na 10 osobowe zespoły, ponieważ kilka dziewczyn się sprzeciwiło i oznajmiło, że będą kibicować nam. Razem z siedmioma chłopakami i dwójką dziewczyn ustawiliśmy się na pozycjach, ja osobiście grałam na ataku. Mecz się zaczął piłkę obecnie miał Max, chłopak próbował jakiś sztuczek, nie dając mu wiele miejsca do popisu odebrałam mu piłkę, a następnie ruszyłam w kierunku bramki. Ominęłam cały atak oraz częściowo pomoc, gdy obok mnie pojawił się Max. Uśmiechnęłam się złośliwie, podrzuciłam lekko piłkę w górę, a następnie robiąc przewrotkę kopnęłam piłkę trafiając do bramki tak, że bramkarz nie miał jak odebrać. Stając na dwóch nogach poczułam jak kilka ciał się na mnie rzuca. 

 Ostatnie minuty meczu, jest wynik 2:1 oczywiście dla mojej drużyny, jestem przy piłce. Za mną biegną dwóch chłopaków, jednym z nich oczywiście jest Max, a drugim jego przyjaciel Jake. Przekroczyłam właśnie z piłką połowę boiska, już miałam podawać do chłopaka z mojej drużyny gdy poczułam mocny ból w lewej łydce. Upadłam na ziemię, okryłam szybko twarz rękoma, nie minęły nawet dwie minuty, a przy mnie znajdowali się wszyscy obecni na sali.
 - Lilianno nic ci nie jest ? - spytał mi się trener Wolf.
- Nie wszystko w porządku - odpowiedziałam podnosząc twarz, a następnie wstałam na równe nogi.
- Dobrze, dzieciaki na dzisiaj koniec. Lily grałaś już wcześniej w piłkę nożną ? - zapytał mi się nauczyciel.
- Tak - odparłam.
- Ale trenowałaś też ? - pytał zaciekawiony.
- W mojej byłej szkole w Polsce byłam kapitanem drużyny piłkarskiej kobiet - odparłam z dumą.
- A chciałabyś nadal trenować, obecnie naszej drużynie brakuje ataku? 
- Mogłabym, ale kiedy byłyby te treningi ?
- W poniedziałki, środy i piątki od godziny 16-18 - odpowiedział.
- Dobrze, ale dzisiaj nie mogę - odparłam zgadzając się.

 Chwilę później jechałam do domu, wjeżdżając na podjazd sprawdziłam telefon, a następnie wyszłam biorąc torbę. Wchodząc do mieszkania przywitałam się z siostrami i ruszyłam do siebie. Tam wzięłam zestaw ciuchów, a następnie weszłam do łazienki. Rozebrałam się, włosy rozwiązałam i weszłam pod prysznic. Po 15 minutach odprężenia opatuliłam się ręcznikiem, na suche ciało założyłam bieliznę, wy balsamowałam ciało i założyłam resztę ciuchów. 
 Będąc na dole ruszyłam do kuchni, tam nałożyłam sobie na talerz trochę makaronu spaghetti, a następnie go zjadłam. Odłożyłam pusty talerz do zlewu, zawołałam dziewczyny, ubrałyśmy płaszczyki, szaliki, czapki i rękawiczki, a następnie udałyśmy się do samochodu.
 - Caroline mogłabyś mnie poprowadzić ? - spytałam się dziewczyny, która siedziała na przodzie.
- Jasne - odpowiedziała.

 Po 15 minutach drogi, podjechaliśmy pod jedną z pięknych willi. Zaczekałam aż dziewczyny wysiądą, już odpalałam samochód gdy Naomi spytała mi się gdzie jadę.
 - Nie chcę Wam przeszkadzać, Caro zadzwoni do mnie jak będziecie chciały wrócić - powiedziałam.
- O nie nie nie, idziesz z Nami i tyle - burknęła nastolatka.
 Posłusznie wysiadłam z samochodu, a następnie ruszyłyśmy do drzwi. Dziewczyny nawet nie pukając weszły do środka, zdziwiona ruszyłam za nimi, a po chwili usłyszałam pisk i huk. Wystraszona pobiegłam w kierunku tego odgłosu. Wbiegając do salonu zauważyłam moje siostry jak leżały na jakimś chłopaku.
- Caroline, Naomi co wy tu robicie ? - spytał się mulat, po tym jak dziewczyny z niego zeszły.
- Lily nas przywiozła - odpowiedziała mu czterolatka.
- Jaka Lily ? - znów zapytał.
- Ta Lily - powiedziała dziewczynka podchodząc do mnie, a wszystkie pary oczu spoczęły na mnie.
- Jakim cudem rodzice pozwolili Ci przywieźć z Bradford  moje siostry ? - zapytał mi się chłopak.
- Są tutaj w Londynie - odpowiedziałam mu.
- Co ? A tak w ogóle jak się nazywasz ? 
- Lilianna Rosalie Malik - odpowiedziałam wywołując zdziwienie na twarzach zebranych.
- Co ? To nie możliwe, nie możliwe - mówił chłopak cały czas patrząc na mnie.
- Możliwe Zain - powiedziałam podchodząc do niego, a następnie wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka.
 Chłopak nie czekając dłużej przytulił mnie mocniej do siebie, chwilę później poczułam coś mokrego na policzkach. Stojąc tak w objęciach brata, uśmiechnęłam się przez łzy, odkleiłam się od Zain'a. Wytarłam swoją twarz rękawiczkami.
 - Brakowało mi Ciebie - szepnął tak, że tylko ja to usłyszałam.
- Zayn kto to jest ? - usłyszałam zachrypnięty głos jednego z kolegów mojego brata.
- Ta dziewczyna, to jest moja zaginiona młodsza siostra - odpowiedział mu mulat.
- Co, przecież ty masz tylko dwie siostry - kolejny zdziwiony głos.
- Usiądźmy zaraz Wam to wytłumaczę - powiedział, a następnie usiedliśmy na dwóch duży kanapach, fotelach oraz podłodze. Sama usiadłam na podłodze za mną na kanapie siedział Zayn, obok usiadła śliczna blondynka, a z drugiej strony Carolina. Na moich kolanach spoczęła Naomi, która cały czas się uśmiechała.
 - To było coś w październiku 1997 roku, razem z Lily oraz nianią jedliśmy kolację, w tedy do naszego domu wpadło kilku uzbrojonych mężczyzn. Nasza niania próbując nas ochronić oberwała bardzo mocno przez co zemdlała. Chwilę później ja zemdlałem od uderzenia ich szefa, dalej nie pamiętam. Gdy się obudziłem leżałem w szpitalu, a przy mnie siedzieli zapłakani rodzice. Chwilę później do sali weszło dwóch policjantów, którzy zaczęli mi się wypytywać co się stało. Opowiedziałem im wszystko i od tamtej pory nie widziałem mojej małej siostrzyczki - opowiedział swoją część historii płacząc, dziewczyna obok niego przytuliła go z całej siły.
 - Tego dnia Federic, bo tak miał na imię mężczyzna, który mnie porwał wyleciał ze mną z kraju. Przez cały ten czas mieszkałam w Polsce, co jakiś czas śniło mi się tamto wydarzenie choć nie myślałam o tym, że to wydarzyło się na prawdę. Trzy tygodnie temu wracałam ze szkoły, Federic się wkurzył i mnie uderzył, dużo razy zdarzało się to, że miałam siniaki na rękach jak i nogach - rozpłakałam się. - Dzień później usłyszałam rozmowę jego z przyjaciółmi, wtedy usłyszałam jak tamci pytali się mu po co mnie jeszcze trzyma, ten odpowiedział, że moi rodzice mieli z nim na pieńku. Powiedział też, że może mnie inaczej wykorzystać, on ... on chciał mn.. mnie wykorzystać sek.. seksu.. seksualnie - teraz to wybuchnęłam płaczem. - Kilka razy wcześniej próbował po pijanemu, lecz ... mu się to nie udało ... zawsze uciekałam. Po usłyszeniu słów, że chce mnie wykorzystać... uciekłam do mojego poko... pokoju, tam się spako... spakowałam. Między czasie usłyszałam jak wszyscy wyszli, a wtedy pobiegłam do jego pokoju. Przeszukałam wszystkie szafki, aż znala.. znalazłam to. - Wyjęłam z torebki, która leżała obok tą samą teczkę, a następnie poczułam jak kilka ciał mnie przytula.


------
Kolejny, podoba się ? 

7 kwi 2013

Rozdział 3

Rozdział 3

Rok: 2012

Miesiąc: Marzec

W drodze do Bradford

Mój samochód

 Droga dłużyła mi się strasznie, spod mojego domu wyruszyłam przed 10, ale przez liczne korki w Londynie straciłam półtorej godziny jazdy. Obecnie jest godzina 16:41, spojrzałam na nawigację, która oznajmiała, że za 10 km dotrę do celu. Nie minęło siedem minut, a ujrzałam tabliczkę z napisem Bradford, szczęśliwa ustawiłam nawigację, aby wskazała mi drogę mojego starego rodzinnego domu. Po 20 minutowej jeździe zaparkowałam samochód przed jednym z domów jednorodzinnych, zdenerwowana wyjęłam kluczyk ze stacyjki. Biorąc torebkę, w której miałam teczkę tą samą co wzięłam z mieszkania w Polsce. Wychodząc z samochodu, kliknęłam na pilota od audi, a zamki auta samoczynnie się zamknęły. Podchodząc do drzwi zapukałam lekko kilka razy, na nieszczęście nikt nie otwierał. Zrezygnowana miałam już się wracać gdy drzwi sąsiedniego domu się otworzyły.
 - Nikt tutaj nie mieszka od przeszło 16 lat - oznajmiłam mi staruszka.
- Wie pani może gdzie mieszka Trisha i Yassar Malik wraz ze swoim synem Zain'em ? - spytałam się kobiety.
- Przykro mi, ale nie mogę Ci powiedzieć. Zaczekaj chwilę - zawołała za mną staruszka kiedy zaczynałam odchodzić.
- Tak ? - zapytałam.
- Jak się nazywasz ? - odpowiedziała pytaniem.
- Lilianna Rosalie Malik proszę pani - odparłam.
- Zaraz, jak to przecież Lily została porwana gdy była jeszcze mała. Naprawdę to jesteś ty dziecko ?
- Tak proszę pani.
- Jeśli to naprawdę ty Lilianno to z miłą chęcią podam Ci adres rodziny Malik - oznajmiła mi kobieta, a następnie podyktowała mi adres.

 Dom, w którym obecnie mieszka moja rodzina znajdował się na samym końcu Bradford, kilka razy zabłądziłam chociaż jechałam zgodnie z zaleceniami nawigacji. Zdenerwowana zaparkowałam pod trochę większym domem, który prezentował się tak:
 Zapukałam delikatnie do drzwi, po czym usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach, kilka sekund później drzwi otworzyła mi nastoletnia dziewczyna.
 - Tak ? - zapytała.
- Przepraszam czy mieszka tutaj państwo Malik? - odpowiedziałam pytaniem.
- Tak - burknęła cicho nastolatka.
- A czy mogłabym poprosić na chwilę Trisha'e i Yassar'a Malik'a ? - zadałam kolejne pytanie.
- Oczywiście, mamo, tato ktoś do Was - zawołała dziewczyna.
- Dziękuję - mruknęłam cicho.
 Niecałą minutę później w drzwiach pojawiła się para dorosłych ludzi mianowicie moi rodzice.
- W czym możemy pomóc? - zapytała się miłym głosem Trisha.
- Dzień dobry, nazywam się Lilianna Rosalie Malik - przedstawiłam się, a dwójka starszych ludzi popatrzyła się po sobie.
- Mo.. możesz pow.. powtórzyć ? - mężczyzna poprosił o powtórzenie jąkając się.
- Wiem, że może Wam się to wydać dziwne, ale tak jestem Lilianną Malik - oznajmiłam.

 Potem wszystko działo się bardzo szybko, rodzice przytulili mnie bardzo mocno, a następnie wpuścili do domu. Obecnie siedziałam w salonie i piłam herbatę przyrządzoną przez moją mamę, natomiast moi rodzice przeglądali teczkę, którą miałam cały czas przy sobie.
 - Więc to Federic Cię porwał, niech Go tylko dorwę - zezłościł się tata.
- Z tego co wiem, pan McFlick siedzi obecnie w areszcie - odezwałam się.
- Mamo, mamo popatrz co narysowałam - do salonu wbiegła słodka dziewczynka.
- Śliczne córcia - powiedziała Trisha przytulając do siebie swoją pociechę.
- A kto to jest ? - zapytała się malutka.
- Twoja siostra Lily-Rose - odpowiedział na jej pytanie Yasser.
- Jak to ? Przecież ja mam tylko jedną siostrę oraz jednego brata - mruknęła dziewczynka zabawnie marszcząc nosek.
- Naomi, Caroline to jest Wasza siostra, która została porwana jak miała trochę więcej niż dwa latka - oznajmiła im kobieta.
- Skąd ta pewność, że to jest nasza siostra? może chce się wybić na Zaynie co ? - mruknęła Caroline dziwnie na mnie patrząc.
- Kochanie posłuchaj mnie wszystkie dane się zgadzają, ale jeśli chcesz możemy zrobić testy DNA jeśli chcesz się upewnić. Zgodzisz się prawda ? - skierowała do mnie pytanie mama.
- Oczywiście, możemy zrobić to nawet teraz - odparłam.
- Nie musicie wierzę Ci - powiedziała szatynka.
- Lily ? - zwrócił się do mnie tata.
- Tak?
- Powiedz mi gdzie ty teraz mieszkasz i czym się zajmujesz?
- Obecnie mieszkam w Londynie i za cztery dni idę tam do szkoły - odpowiedziałam.
- Czyli nie zostaniesz z nami ? - spytała mi się Naomi.
- Niestety nie, ale jeśli chcecie możemy przyjechać do mnie - zaproponowałam.
- Nie będziemy Ci robić problemu - powiedziała do mnie mama.
- Mamo to nie jest dla mnie żaden problem, to jest wręcz przyjemność. Proszę zgódźcie się - poprosiłam.
- Dobrze, to kiedy możemy przyjechać ? - zapytał mi się rodziciel.
- Nawet teraz - odpowiedziałam uśmiechnięta.


 Dwie godziny później wyjeżdżaliśmy z domu moich rodziców. Razem ze mną jechała Caroline, która po 20 minutach jazdy zasnęła. Szkoda chciałabym z nią trochę porozmawiać, dowiedzieć się czegoś o nich. Jakieś 200 km później zatrzymałam się na pobliskiej stacji paliw, ponieważ mój bak robił się coraz bardziej pusty.
- Co się dzieje? Gdzie jesteśmy ? - spytała się Caro po przebudzeniu.
- Właśnie podjechaliśmy pod stację paliw, ja idę zatankować, jak chcesz możesz iść się załatwić - oznajmiłam dziewczynie.
- Nie, posiedzę - odparła nastolatka.
 Wysiadłam z samochodu, akurat w tym samym momencie co mój tata, uśmiechnęliśmy się do siebie, a następnie zatankowaliśmy. Pięć minut później mój bak się zapełnił, wyjęłam z tylnego siedzenia moją torebkę. Z torebką na ramieniu udałam się zapłacić za paliwo, dodatkowo zakupiłam jakieś soki oraz batoniki. Wychodząc natrafiłam na Yasser'a, który zakomunikował mi, że Caroline jednak udała się za potrzebą. Wsiadając do samochodu czekałam na moją siostrę, odkręciłam zakrętkę od półlitrowej butelki pepsi, a następnie napiłam się.
 - Jestem - zakomunikowała mi dziewczyna wchodząc do samochodu.
- Kupiłam jakieś batony i picie weź sobie - poinformowałam, po czym ruszyłam w stronę Londynu.
- Opowiedz coś o sobie - poprosiła szatynka.
- Dobrze, co by tu powiedzieć, o wiem od dawna interesuję się muzyką, śpiewam, gram na gitarze i fortepianie oraz komponuję, piszę również teksty. Gram w piłkę nożną, tańczę B-boying, locking, popping, House, Crapm, Baltimore, Waacking i obecnie się uczę Oldschool, a ty ? - zapytałam się.
- Wow, dużo tego. Ja uwielbiam śpiewać oraz grać na gitarze, czasami rysuję tak jak Zayn - powiedziała.
- Zayn? A to on nie ma na imię Zain ? - zdziwiłam się.
- W wieku 16 lat zmienił imię - odpowiedziała dziewczyna.
- Właśnie, a co u niego ? - zapytałam.
- Śpiewa w zespole - mruknęła.
- Jakim?
- Słyszałaś o One Direction ?
- Nie, a powinnam ?
- 1D obecnie jest najsławniejszym zespołem na świecie - poinformowała mnie.

 Rozmawiając tak na temat naszej rodziny dojechaliśmy do Londynu, a po 20 minutach znaleźliśmy się pod moim domem. Wjechaliśmy samochodami do mojego garażu, wyjęliśmy z bagażnika walizki. Sprawdziłam godzinę, druga w nocy, po czym skierowaliśmy się do domu. Wchodząc przez drzwi od garażu przepuściłam resztę, a następnie zapaliłam światło na korytarzu.
 - Na pierwszym piętrze są cztery sypialnie z łazienkami, możecie je zająć - poinformowałam zebranych.
- Dobrze, a ty gdzie masz pokój ? - zapytała mi się mama.
- Na samej górze - odpowiedziałam po czym skierowaliśmy się do góry.
 Zgasiłam światło na korytarzu, a następnie skierowałam się do swojego pokoju życząc reszcie słodkich snów. Będąc w pokoju zgarnęłam z komody jedną z piżam oraz czystą bieliznę. Z rzeczami w ręce poszłam do łazienki, w której wzięłam szybki prysznic, wcześniej związując włosy w niechlujnego koka. Przebrana udałam się do mojego łóżka, a po chwili zasypiałam z myślą, o mojej rodzinie.

-------
Kolejny dodany, mam nadzieję, że się podoba :)
Ronnie <3

4 kwi 2013

Rozdział 2

Rozdział 2

Rok 2013

Miesiąc: Luty

Gdzieś w Londynie

Kraj: Anglia


 - Przepraszam pana za spóźnienie, ale był mały korek - powiedziałam witając się z panem Brown'em.
- Nic się nie stało, sam dopiero co przyjechałem - odpowiedział witając się ze mną.
- To dobrze - odparłam.
- Mam do zaproponowania pani 8 mieszkań według pani zaleceń kilka z nich jest w centrum, a reszta na obrzeżach Londynu - oznajmił mi, a następnie ruszyliśmy do pierwszego z listy pana B.

Po dwóch godzinach oglądania zastał nam tylko jeden dom, do którego właśnie zmierzaliśmy samochodem pana Stefana. Nie minęło nawet półgodziny, a dojechaliśmy na miejsce. Wychodząc z auta cały czas spoglądałam na kremowy z drewnianymi akcentami dom.
 W środku na przeciwko wejścia znajdują się schodu na pierwsze piętro, zaraz obok schodów po lewej stronie są drzwi, które są od garażu. Po prawej stronie od wejścia jest kuchnia połączona z jadalnią oraz z salonem. Będąc w salonie można zauważyć drzwi, za którymi jest łazienka. Na pierwszym piętrze znajdują się cztery sypialnie z osobnymi łazienkami, a na samej górze czyli na poddaszu jest dodatkowa sypialnia z łazienką oraz garderobą. W ogrodzie znajduje się oczko wodne, ławeczka ogrodowa, grill oraz altanka, nie zabrakło też kwiatów i wolnej przestrzeni.




 Po obejrzeniu mieszkania postanowiłam go kupić.
- Obecnie dom kosztuje 50 tys. ₤ - oznajmił pan Brown.
- Biorę go - odpowiedziałam.
- W takim razie zapraszam do mojego biura gdzie wypełnimy wszystkie dokumenty - powiedział z uśmiechem mężczyzna.
- Dobrze, a czy możemy jeszcze podjechać do mojego hotelu po pieniądze ? - spytałam się.
- Oczywiście - odpowiedział po czym ruszyliśmy do samochodu, a następnie do mojego hotelu.

Wchodząc do mojego nowego domu, udałam się od razu na górę przy okazji zostawiając wszystkie walizki i torby na dole. Obejrzałam jeszcze raz wszystkie sypialnie, które prezentowały się tak :

Sypialnia nr 1 + łazienka nr 1



Sypialnia nr 2 + łazienka nr 2



Sypialnia nr 3 + łazienka nr 3






Sypialnia nr 4 + łazienka nr 4


Sypialnia nr 5 + łazienka nr 5 + garderoba





 Najbardziej do gustu przypadła mi sypialnia na poddaszu więc postanowiłam ją zająć. Schodząc po schodach dotarłam na parter, po którym się rozejrzałam







Łazienka na dole również mi się spodobała jak ogólnie cały dom




 Po obejrzeniu całego mieszkania po raz drugi zgarnęłam część moich walizek i ruszyłam do mojej nowej sypialni. Samo wnoszenie walizek zajęło mi 10 minut ponieważ musiałam wziąć je na dwa razy. Będąc już w moim pokoju zaczęłam się rozpakowywać. Po około 20 minutach otworzyłam torbę, w której był laptop. Przypominając sobie o wysłaniu e-maila z moim nowym miejscem zamieszkania włączyłam urządzenie. Chwilę zajęło włączenie się, a gdy system się uruchomił weszłam w pierwszą lepszą przeglądarkę i pisałam adres strony pocztowej, a następnie piałam e-maila do pana Dikensa, w którym napisałam mój nowy adres zamieszkania potrzebny do dowodu tożsamości oraz do prawa jazdy. Po wysłaniu wiadomości otworzyłam jeden z kilkunastu folderów z muzyką i włączyłam playliste. W rytm piosenek Rihanny, Britney, Whitney oraz innych wykonawców dokończyłam rozpakowywanie się. Spojrzałam na godzinę w telefonie i zauważyłam mnóstwo nieodebranych połączeń od Federica. Szybko wyciągnęłam z I phona kartę sim, a następnie schowałam do torebki kilka potrzebnych mi rzeczy w tym klucze, telefon i portfel. Zbiegając po schodach spojrzałam na zegar, który znajdował się na przeciw schodów.
 - Dopiero 16:24 - mruknęłam sama do siebie po czym wyszłam z mieszkania, a następnie zakluczyłam drzwi i ruszyłam w prawą stronę.


 Wychodząc ze sklepu z czterema torbami jedzenia jak i picia odpakowałam nową kartę sim, po czym włożyłam ją do mojego białego I phona. Idąc w stronę domu rozglądałam się po otoczeniu, aby zapamiętać drogę do domu. Po półgodzinnym błądzeniu dotarłam do domu, wchodząc do mieszkania zdjęłam kozaki oraz płaszcz wcześniej kładąc zakupy na podłogę. Zakluczyłam dom, zapaliłam światło na korytarzu po czym wzięłam siatki i weszłam do kuchni przy okazji zapaliłam tutaj światło. Zakupy odłożyłam na czarny blat, a następnie zabrałam się za wypakowywanie ich.
 Rzuciłam się na kanapę, na której leżał mój laptop, włączyłam go, a po załadowaniu się urządzenia wpisałam w przeglądarkę adres mojej poczty. Przeglądając wiadomości natknęłam się na odpowiedź od pana Dikensa, który napisał mi, że za 5 dni będę mogła odebrać dokumenty. Uśmiechnięta weszłam jeszcze na kilka stron takich jak facebook oraz twitter. Na fejsie oczywiście pełno nowych zdjęć oraz związków, trochę dziwne nie ma mnie dwa dni w Polsce, a tyle się dzieje. Zajrzałam na tt, tam akurat nic się prawie nie działo ponieważ nikt z moich "znajomych" nie wie, że mam tutaj konto. Przeczytałam kilka wpisów po czym zmieniłam nazwę profilową na @Lily-RoseM, a następnie dodał jeden krótki post Never say Never but... London xxx 

 

 Minęły dwa tygodnie odkąd mieszkam w Londynie, siedzę właśnie w samochodzie i jadę na zakupy, dokumenty odebrałam w zeszłym tygodniu, a samochód kupiłam wczoraj. Moje nowe audi q7 zaparkowałam przed galerią handlową po czym ruszyłam do drogerii po szampon z odżywką z nivea oraz płyn do kąpieli o zapachu czekolady, idą między półkami postanowiłam dokupić jeszcze dezodorant i podpaski firmy always. Z zakupami udałam się do kasy, a następnie ruszyłam do domu, aby się spakować, ponieważ jutro z rana ruszam do Bradford w celu odnalezienia mojej rodziny.
 Będąc w domu otworzyłam list od mojej starej szkoły z moimi wynikami, które zostały przetłumaczone na język angielski. List ten dostałam dzisiaj, chociaż dzwoniłam z prośbą o przysłanie w 12 lutego. Spojrzałam na kalendarz, a tam ujrzałam datę 28.02.
- Tsaa, nie ma to jak nie wiedzieć, który dzisiaj jest - mruknęłam cicho po czym puknęłam się lekko w głowę.
 Dyrektorka mojej starej szkoły widać ku mojemu tłumaczeniu zmieniła dane choć ciężko było ją przekonać, na szczęście się udało. Szkołę już załatwiłam dzięki pomocy pana Browna. Za dokładnie cztery dni mam zacząć się uczyć w Londyńskiej szkole wyższej. Spakowałam do torby ostatnie już rzeczy po czym zamknęłam ją i odłożyłam ja obok drzwi, następnie udałam się do łazienki z czystą bielizną oraz piżamą. Rozebrawszy się do naga weszłam pod ciepły prysznic, ciało dokładnie umyłam, a moje włosy wyszorowałam. Wychodząc spod mojego małego raju opatuliłam się jednym z ręczników, sucha założyłam na nagie ciało bieliznę, a następnie wysmarowałam się balsamem kokosowym. Ubrałam czarne krótkie spodenki oraz brązową bokserkę, wysuszyłam włosy suszarką, a następnie je rozczesałam. Odświeżona wyszłam z łazienki, po czym udałam się pod puszystą kołdrę, ustawiłam budzik na godzinę 7 rano. Po krótkiej chwili zasypiałam z myślą, że uda mi się odnaleźć moją rodzinę.


-------
Miał być jutro, ale stwierdziłam, że dodam dzisiaj, następny w niedzielę prawdopodobnie :)
Ronnie